NOTKA POD ROZDZIAŁEM BARDZO WAŻNA.
WIĘC, PROSIŁABYM JĄ PRZECZYTAĆ. :)
***
Weszliśmy do ich domu, gdy przekraczałam próg salonu od razu zauważyłam Liam'a i bez namysłu się na niego rzuciłam.
-Jezu! - wystraszył się.
-Merry nie Jezu.- zaśmiałam się po chwili Liam uścisnął mnie.
-Dawno się nie widzieliśmy.- nie wypuszczał mnie z uścisku.
-Ykhym.- blondyn przypomniał o swojej obecności.
-Idź do niego jeszcze będzie zazdrosny i co?- wyszeptał mi do ucha Li po czym się zaśmiał.
-Proszę cię.- pacnęłam go w ramię i wywróciłam oczami. Podniosłam się i podeszłam do Niall'a.
-Uh.. amm.. to ymm.. idziemy do twojego pokoju czy ymm .. amm.. zostajemy tu?- zapytałam strasznie się jąkając, nie mam pojęcia czy to było przez to co Li powiedział mi minute temu czy przez fakt iż Niall wpatrywał się we mnie.
-To chodźmy na górę, później możemy zejść jeśli będziesz chciała.- ruszył w stronę schodów.
-Um jasne.- przed pójściem za Niall'em, odwróciłam się w stronę Liam'a- Do zobaczenia.- zaśmiałam się.
-Idziesz?- przystanął w połowie schodów.
-Jasne, idę idę.- szybko do niego dołączyłam. W drodze do jego pokoju, przypadkowo otarł swoją ręką o moją. I w tym momencie przez moje ciało przebiegły ciarki, jednak zignorowałam to.
-Fajny.- rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-Taa, dzięki.- lekko się uśmiechnął.- Jesteś urocza kiedy się jąkasz.- puścił mi oczko.
-Weź przestań.- pokazałam mu język.
-Ja tylko głośno myślę.- uniósł ręce w geście obronnym uśmiechając się.
-To lepiej nie myśl, nie wychodzi Ci to za dobrze.- zaśmiałam się.
-Czy to było do mnie?- uniósł jedną brew patrząc na mnie poważnie.
-No tak, bo raczej nie do mnie.
-Lepiej uciekaj.- powiedział z uśmieszkiem kiedy podszedł do drzwi pokoju i zamknął je na klucz a następnie schował go do kieszeni spodni.
-Ej to nie fair! Niby gdzie mam uciekać!?
-Fakt to nie jest fair, ale kto powiedział, że takie musi być? - wzruszył ramionami wyszczerzając się. Zaczął do mnie powoli podchodzić, ja się cofałam aż natchnęłam się na ścianę. Co nie było nowością Niall zawsze to robi, ale nie przeszkadza mi to. Gdy stał tuż na przeciw mnie, położył jedną rękę po lewej stronie mojej głowy.
-No cóż, masz mi coś do powiedzenia?
-Hmm..- udałam, że się zastanawiam.- Nie, nie sądzę.-wyszczerzyłam się.
-Jesteś tego pewna, tak?
-Tak.
-A zdajesz sobie sprawę z tego, że pokój jest zamknięty na klucz, a ja mogę zrobić z Tobą co mi się podoba?- kiedy to mówił moje serce przyśpieszyło.
-A zdajesz sobie sprawę, że jestem trochę inna od wszystkich dziewczyn?
-Ja jestem tego w 100% świadomy.- przybliżył swoją twarz do mojej. - Bo właśnie to sprawia, że tak bardzo mnie pociągasz.- wyszeptał do mojego ucha. I w tym momencie zgasło światło.
-Nie sądzisz, że to trochę przerażające?- zaśmiałam się.
-hahah nie.- odparł, przez tą nagłą ciemność nie mogłam ocenić w jakim położeniu jest jego twarz.
-Hej! Żyjecie? Światła nie ma na całej ulicy! Ale powinni niedługo to naprawić, a mówiąc niedługo mam na myśli, że trochę poczekamy.- oznajmił nam Liam.
-Żyjemy. I dzięki za info.- powiedział Niall oddalając się ode mnie.
-Ja idę jakby co, zamknę drzwi okey?
-Taa.. Mam klucze przy sobie, więc spoko.
-To siema i pa Mer!- jeszcze krzyknął po czym zszedł po schodach i zamknął drzwi.
-huh.. Niall?- nie uzyskałam odpowiedzi.- Do kurwy odezwij się!- warknęłam. Znów zero odpowiedzi. Nagle ponownie przyparł mnie do ściany.
-Lubię jak się złościsz.- zaśmiał się.
-To nie jest śmieszne.- rzuciłam.
-Oj dobrze, dobrze.- pocałował mnie w nos.-Idę na dół.- odszedł ode mnie i usłyszałam jak otworzył drzwi.
-Chyba sobie jaja robisz! Idę z Tobą! Nie zostanę tu sama!- krzyknęłam, i w mgnieniu oka znalazłam się przy jego boku, mocno ściskając jego ramię.
-Boisz się?
-Jeszcze się pytasz?!
-Nie masz się czego bać, jesteśmy tu tylko my, a po za tym jestem obok Ciebie.- przytulił mnie.
-Wiesz świadomość, że jesteśmy tu tylko my jakoś mi nie pomaga. haha
-Ale wiesz mógłbym sprawić, że byś krzyczała moje imię.
-Chyba ty moje.- zaśmiałam się.
-A chcesz to sprawdzić?- ścisnął mój pośladek.
-Ogarnij się.- rzekłam choć nie powiem, że mi się to nie podobało.
-Wiem, że Ci się to podobało.- mruknął prosto w moje usta.
-Czy nie mieliśmy iść na dół?- spytałam.
-Ah faktycznie, wezmę Cię w kuchni na blacie.- zaśmiał się.
-To nie było zabawne.- chciałam odejść od niego, ale nie pozwolił mi.
-Nie gniewaj się.- usiedliśmy na kanapie w salonie, a ja założyłam ręce na klatce piersiowej nie odzywając się do niego.
-Yhym.. Czyli foch.- mruknął.- No weź.- przyciągnął mnie do siebie i usadził na swoich kolanach okrakiem. A ręce położył na moim tyłku.
-Okey. No to przynajmniej ze mną porozmawiaj?- przesunął ręce na moją talię.
-O czym?- w końcu się odezwałam.
-O czym tylko chcesz.- wzruszył ramionami.
-No więc.. Hmm.. - pomyślałam chwilę czy zadać to pytanie.- Albo nie ważne.- postanowiłam zostawić to dla siebie, po prostu nie będę znała odpowiedzi. Cóż życie. Przecież nie załamię się przez to.
-No pytaj jeśli chcesz. Nie bój się.- zachęcał mnie.
-Na prawdę nie ważne już.- potarłam swoją rękę nerwowo.
-No hej.- chwycił moją twarz w swoje ręce.- Widzę, że Cię to gryzie.- i w tym momencie zapaliło się światło. A jego oczy wpatrywały się w moje.
-Nie, to jest błahostka.- wstałam z jego kolan.- Odwieziesz mnie do domu?- spytałam stojąc plecami do niego.
-Widzę, że coś tu jest nie tak.- podszedł do mnie i objął moją talię.
-Wszystko w porządku.- zabrałam jego ręce z mojej tali.
-Jeśli chcesz możesz spać tu.- zaproponował.
-Nie, nie chcę. Albo mnie odwozisz do domu, albo sama pójdę.- warknęłam i poszłam na górę do jego pokoju, gdzie zostawiłam kurtkę i czapkę. Gdy wróciłam, on już czekał ubrany przy drzwiach. Założyłam kurtkę, buty i czapkę, po czym wyszłam bez słowa.
-O co Ci chodzi?- zapytał kiedy wsiadaliśmy do samochodu.
-O nic. Raczej o co Tobie chodzi.
-Mi?- wskazał na siebie zdziwiony.
-Tak Tobie.
-To Ty od chwili kiedy chciałaś zadać pytanie, zrobiłaś się jakaś.... dziwna.- bąknął niepewnie.
-Jak Ci się coś nie podoba, to nie musisz przebywać w moim towarzystwie. Droga wolna.- wysiadłam z tego pieprzonego samochodu i szłam szybkim krokiem.
-Cholera nie o to mi chodziło!- krzyknął za mną. A za chwilę zatrzymał mnie łapiąc moją dłoń.
-Nie musisz mi się tłumaczyć.- próbowałam wyszarpać moją dłoń, ale nie dałam rady.
-Jak mam się nie tłumaczyć, kiedy Ty się złościsz, a ja nie wiem za co.- chwycił mnie za drugą rękę.
-Wiesz sądzę, że lepiej będzie jak wrócę do swojego dawnego życia, kiedy Cię nie znałam. I tobie też radzę...- mówiłam spokojnie.
-Co Cię ugryzło?- odchylił mój podbródek abym na niego patrzyła.- To przez te cholerne pytanie? Którego mi nie zadałaś ?- jego oczy szukały jakiegokolwiek potwierdzenia.
-Która godzina?- zmieniłam temat.
-Odpowiedz mi.
-Nie przez te pytanie, po postu jestem zmęczona, chcę do domu, muszę rano wstać, nie wiem czy przyjmą mnie do pracy, a potrzebuję kasy.- oparłam czoło o jego ramię.
-Jak nie będziesz dawała rady ja i Liam możemy Ci pomóc.- przytulił mnie.
-Daj spokój, przecież nie będę robiła wam kłopotu. Jak nie będę dawała rady, to wrócę do Ameryki.- wybełkotałam.
-Nie ma mowy.
-Nic mnie tu nie trzyma.- wzruszyłam ramionami.
-Jak nie?- jego oczy posmutniały.
-Normalnie.
-A Liam?- podrapał się po głowie.
-Jesteś pewien, że chodzi Ci o niego?- spojrzałam na nasze ręce, po czym ponownie przeniosłam wzrok na niego, uśmiechając się smutno.
-Ymm.. huh.. Nie.. Ugh! To znaczy tak.- szybko poprawił.
-Rozumiem.- wyciągnęłam moje dłonie z jego uścisku, i schowałam do kieszeni kurtki.
-Jeśli nie będę miała wyjścia, wrócę do Ameryki. A Liam? Przecież będę mogła go odwiedzać.- stwierdziłam.
-To odwieść Cię? - czekał na odpowiedź.
-Okey.- przytaknęłam. Niall poszedł po samochód, a ja czekałam. Po dłuższej chwili podjechał.
-No to wsiadaj, kotku.- mrugnął do mnie, kiedy uchylił szybę. Szybko weszłam do samochodu.
-Wiesz szczerze nie lubię kiedy ludzie nazywają mnie w ten sposób.- skomentowałam.
-Wolisz mała?- na jego twarz wstąpił bezczelny uśmieszek.
-Huh, wypraszam sobie.- założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Ile ty masz wzrostu dziewczyno. 150? - droczył się ze mną.
-Nie prawda! Mam 166,5!
-No więc jesteś mała.- wyszczerzył się.
-Oh, przypomnij mi, czemu ja się z tobą zadaję, rozmawiam i w ogóle przebywam?- udawałam zamyśloną.
-Bo jestem bad boy'em, jestem uroczy, czarujący, słodki, brutalny..
- Łoo człowieku, nie chcę pisać o Tobie książki! Spodziewałam się krótkiej odpowiedzi.- zaczęłam się śmiać.
-Dobra dosyć tego, jesteśmy na miejscu.- zgasił silnik. Wysiedliśmy i weszliśmy do kamienicy.
-Ej! Chyba nie sądzisz, że Cię wpuszczę do mieszkania.- zakpiłam, kiedy staliśmy pod drzwiami.
-Sam wejdę.- zabrał mi klucze, otworzył drzwi i wszedł przodem.
-Nie ma to jak dżentelmen.- podstawiłam mu nogę.
-Ej! Bo się pogniewamy.- zagroził mi palcem.
-Niall. Nie chcę Cię wyganiać, ale jestem bardzo zmęczona, do tego jutro muszę iść do jednego miejsca spytać o pracę.- ziewnęłam.
-Spoko. A mogę spać z Tobą?- słodko zapytał.
-Oh, jeezu.- Poszłam się wykąpać i ubrać piżamy, kiedy już to zrobiłam zwolniłam Niall'owi łazienkę, przez ten czas co Niall się kąpał oglądałam TV.
-Miałaś iść spać.- zdziwił się.
-Taa wiem. Zanieś mnie na baranach.- uśmiechnęłam się szeroko. On zaniósł mnie do mojego pokoju zostawił na łóżku i wślizgnął się obok mnie.
-A pozwoliłam?- udawałam poważną.
-Hmm.. uznałem, że milczenie to znak na tak.- uśmieszek pojawił się na jego twarzy.
-No dobrze.
-Yeah!
-Wiesz nurtuje mnie jedno pytanie, odkąd Cię poznałam..- zaczęłam niepewnie po chwili ciszy..
-Mam się bać?- zaśmiał się.
-Nie, raczej niee.
-No w takim razie słucham.
-Skąd ty bierzesz kasę na te wszystkie samochody? I nie jestem głupia zauważyłam, że raczej nie pracujesz.- położyłam się na plecach.
-Znienawidzisz mnie.
-Cóż ja zaryzykowałam. Twoja kolej - wziął głęboki wdech.
-Ścigam się.- wypuścił głośno powietrze z płuc.
-Jak to? Że za pieniądze itd?- wytrzeszczyłam oczy.
-Yhm, tak.
-To jest niebezpieczne.- mruknęłam.
-Woow- podniósł się gwałtownie i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Coś nie tak?- zdziwiłam się jego reakcją, w sumie on chyba bardziej zdziwił się moją.
-Myślałem po prostu, że inaczej zareagujesz.- skanował moją twarz jakby nie dowierzał mojej reakcji i szukał tej prawdziwej.
-Czemu? To twoje życie. Cóż, możesz przez to je stracić... Ale walić to, przecież to nic takiego.
-Ahh ten twój sarkazm. Masz rację, mogę je stracić, ale kto by się przejął?- opadł z powrotem na łóżko.
-Masz rację kto by się przejął? Tylko twoja rodzina, przyjaciele..
-Z rodziną się nie widziałem od przyjazdu do Londynu. Więc..
- Co Ty mówisz?!- wykrzyknęłam.
-No tak.- wzruszył ramionami.
-To nie jest tak, że Cię nie kochają.- przewróciłam się na bok, żeby móc na niego spojrzeć.
-Na prawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać.
-Ty w ogóle miałeś kiedyś na cokolwiek ochotę?- prychnęłam.
-Tak mam teraz..- przerwał - ostro Cię pieprzyć.- zdołałam zauważyć jak uśmieszek wkradł się ponownie na jego twarz, a potem jego usta znalazły się na moich. Zaczęliśmy się całować i przyznam to było gorące. Przewrócił mnie na plecy, a sam znalazł się nade mną podpierając się rękoma po obu stronach mojej głowy.
-Niall..- odezwałam się kiedy zaczął całować moją szyję.
-Hmm?- mruknął nie przestając.
-To na prawdę się źle skończy.
-Co masz na myśli?- przerwał patrząc na mnie zdezorientowany.
-To nie tak, że tego nie chcę.
-Tylko?
-To na prawdę się źle skończy.
-Powtarzasz się hmm.
-Może Ci się wydawać coś, co nie jest tak.
-Możesz w końcu powiedzieć o co chodzi? Bo szczerze nie mam pojęcia o czym mówisz.
- Cóż.. Umm.. chodzi o to, że być może zauważyłeś lub nie.
-Możesz w końcu powiedzieć to?
-Ostatnio się trochę zmieniłam, znaczy odkąd Cię poznałam.
-Ymm.. To mogłoby być prawdą.- powiedział w zamyśleniu.
-A ty, cholernie potrzebujesz dziewczyny, na jedną noc.
-Trochę Ci się fakty mylą księżniczko. Ja potrzebuję kurewsko pieprzyć Ciebie.
-Huh, więc nie zrozumiałeś.
-Sądzę, że zrozumiałem.
-Ja uważam, że serio nie masz pojęcia o czym mówię. No bo wiesz, ja tego nie lubię.
-Co?! Wydawało mi się, że raczej to uwielbiasz, po tych akcjach wszystkich.
-Nie chodzi o to. Ja nie lubię tego z "dziewczynami na jedną noc", to po prostu nie moja bajka.- odsunęłam go od siebie.
-No rozumiem, ale co to ma wspólnego z tym co robimy?
-Może inaczej Ci to wyjaśnię. Nie mam zamiaru, być dziewczyną na jedną noc.-wpatrywałam się w jego twarz.
- Uwierz, że nie jesteś i nie będziesz taką, kotku. - szepnął pewien swoich słów, pocałował mnie w czoło i położył się z powrotem obok mnie. Nic mu nie odpowiedziałam, tylko przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego klatkę piersiową.
-Jezu! - wystraszył się.
-Merry nie Jezu.- zaśmiałam się po chwili Liam uścisnął mnie.
-Dawno się nie widzieliśmy.- nie wypuszczał mnie z uścisku.
-Ykhym.- blondyn przypomniał o swojej obecności.
-Idź do niego jeszcze będzie zazdrosny i co?- wyszeptał mi do ucha Li po czym się zaśmiał.
-Proszę cię.- pacnęłam go w ramię i wywróciłam oczami. Podniosłam się i podeszłam do Niall'a.
-Uh.. amm.. to ymm.. idziemy do twojego pokoju czy ymm .. amm.. zostajemy tu?- zapytałam strasznie się jąkając, nie mam pojęcia czy to było przez to co Li powiedział mi minute temu czy przez fakt iż Niall wpatrywał się we mnie.
-To chodźmy na górę, później możemy zejść jeśli będziesz chciała.- ruszył w stronę schodów.
-Um jasne.- przed pójściem za Niall'em, odwróciłam się w stronę Liam'a- Do zobaczenia.- zaśmiałam się.
-Idziesz?- przystanął w połowie schodów.
-Jasne, idę idę.- szybko do niego dołączyłam. W drodze do jego pokoju, przypadkowo otarł swoją ręką o moją. I w tym momencie przez moje ciało przebiegły ciarki, jednak zignorowałam to.
-Fajny.- rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-Taa, dzięki.- lekko się uśmiechnął.- Jesteś urocza kiedy się jąkasz.- puścił mi oczko.
-Weź przestań.- pokazałam mu język.
-Ja tylko głośno myślę.- uniósł ręce w geście obronnym uśmiechając się.
-To lepiej nie myśl, nie wychodzi Ci to za dobrze.- zaśmiałam się.
-Czy to było do mnie?- uniósł jedną brew patrząc na mnie poważnie.
-No tak, bo raczej nie do mnie.
-Lepiej uciekaj.- powiedział z uśmieszkiem kiedy podszedł do drzwi pokoju i zamknął je na klucz a następnie schował go do kieszeni spodni.
-Ej to nie fair! Niby gdzie mam uciekać!?
-Fakt to nie jest fair, ale kto powiedział, że takie musi być? - wzruszył ramionami wyszczerzając się. Zaczął do mnie powoli podchodzić, ja się cofałam aż natchnęłam się na ścianę. Co nie było nowością Niall zawsze to robi, ale nie przeszkadza mi to. Gdy stał tuż na przeciw mnie, położył jedną rękę po lewej stronie mojej głowy.
-No cóż, masz mi coś do powiedzenia?
-Hmm..- udałam, że się zastanawiam.- Nie, nie sądzę.-wyszczerzyłam się.
-Jesteś tego pewna, tak?
-Tak.
-A zdajesz sobie sprawę z tego, że pokój jest zamknięty na klucz, a ja mogę zrobić z Tobą co mi się podoba?- kiedy to mówił moje serce przyśpieszyło.
-A zdajesz sobie sprawę, że jestem trochę inna od wszystkich dziewczyn?
-Ja jestem tego w 100% świadomy.- przybliżył swoją twarz do mojej. - Bo właśnie to sprawia, że tak bardzo mnie pociągasz.- wyszeptał do mojego ucha. I w tym momencie zgasło światło.
-Nie sądzisz, że to trochę przerażające?- zaśmiałam się.
-hahah nie.- odparł, przez tą nagłą ciemność nie mogłam ocenić w jakim położeniu jest jego twarz.
-Hej! Żyjecie? Światła nie ma na całej ulicy! Ale powinni niedługo to naprawić, a mówiąc niedługo mam na myśli, że trochę poczekamy.- oznajmił nam Liam.
-Żyjemy. I dzięki za info.- powiedział Niall oddalając się ode mnie.
-Ja idę jakby co, zamknę drzwi okey?
-Taa.. Mam klucze przy sobie, więc spoko.
-To siema i pa Mer!- jeszcze krzyknął po czym zszedł po schodach i zamknął drzwi.
-huh.. Niall?- nie uzyskałam odpowiedzi.- Do kurwy odezwij się!- warknęłam. Znów zero odpowiedzi. Nagle ponownie przyparł mnie do ściany.
-Lubię jak się złościsz.- zaśmiał się.
-To nie jest śmieszne.- rzuciłam.
-Oj dobrze, dobrze.- pocałował mnie w nos.-Idę na dół.- odszedł ode mnie i usłyszałam jak otworzył drzwi.
-Chyba sobie jaja robisz! Idę z Tobą! Nie zostanę tu sama!- krzyknęłam, i w mgnieniu oka znalazłam się przy jego boku, mocno ściskając jego ramię.
-Boisz się?
-Jeszcze się pytasz?!
-Nie masz się czego bać, jesteśmy tu tylko my, a po za tym jestem obok Ciebie.- przytulił mnie.
-Wiesz świadomość, że jesteśmy tu tylko my jakoś mi nie pomaga. haha
-Ale wiesz mógłbym sprawić, że byś krzyczała moje imię.
-Chyba ty moje.- zaśmiałam się.
-A chcesz to sprawdzić?- ścisnął mój pośladek.
-Ogarnij się.- rzekłam choć nie powiem, że mi się to nie podobało.
-Wiem, że Ci się to podobało.- mruknął prosto w moje usta.
-Czy nie mieliśmy iść na dół?- spytałam.
-Ah faktycznie, wezmę Cię w kuchni na blacie.- zaśmiał się.
-To nie było zabawne.- chciałam odejść od niego, ale nie pozwolił mi.
-Nie gniewaj się.- usiedliśmy na kanapie w salonie, a ja założyłam ręce na klatce piersiowej nie odzywając się do niego.
-Yhym.. Czyli foch.- mruknął.- No weź.- przyciągnął mnie do siebie i usadził na swoich kolanach okrakiem. A ręce położył na moim tyłku.
-Okey. No to przynajmniej ze mną porozmawiaj?- przesunął ręce na moją talię.
-O czym?- w końcu się odezwałam.
-O czym tylko chcesz.- wzruszył ramionami.
-No więc.. Hmm.. - pomyślałam chwilę czy zadać to pytanie.- Albo nie ważne.- postanowiłam zostawić to dla siebie, po prostu nie będę znała odpowiedzi. Cóż życie. Przecież nie załamię się przez to.
-No pytaj jeśli chcesz. Nie bój się.- zachęcał mnie.
-Na prawdę nie ważne już.- potarłam swoją rękę nerwowo.
-No hej.- chwycił moją twarz w swoje ręce.- Widzę, że Cię to gryzie.- i w tym momencie zapaliło się światło. A jego oczy wpatrywały się w moje.
-Nie, to jest błahostka.- wstałam z jego kolan.- Odwieziesz mnie do domu?- spytałam stojąc plecami do niego.
-Widzę, że coś tu jest nie tak.- podszedł do mnie i objął moją talię.
-Wszystko w porządku.- zabrałam jego ręce z mojej tali.
-Jeśli chcesz możesz spać tu.- zaproponował.
-Nie, nie chcę. Albo mnie odwozisz do domu, albo sama pójdę.- warknęłam i poszłam na górę do jego pokoju, gdzie zostawiłam kurtkę i czapkę. Gdy wróciłam, on już czekał ubrany przy drzwiach. Założyłam kurtkę, buty i czapkę, po czym wyszłam bez słowa.
-O co Ci chodzi?- zapytał kiedy wsiadaliśmy do samochodu.
-O nic. Raczej o co Tobie chodzi.
-Mi?- wskazał na siebie zdziwiony.
-Tak Tobie.
-To Ty od chwili kiedy chciałaś zadać pytanie, zrobiłaś się jakaś.... dziwna.- bąknął niepewnie.
-Jak Ci się coś nie podoba, to nie musisz przebywać w moim towarzystwie. Droga wolna.- wysiadłam z tego pieprzonego samochodu i szłam szybkim krokiem.
-Cholera nie o to mi chodziło!- krzyknął za mną. A za chwilę zatrzymał mnie łapiąc moją dłoń.
-Nie musisz mi się tłumaczyć.- próbowałam wyszarpać moją dłoń, ale nie dałam rady.
-Jak mam się nie tłumaczyć, kiedy Ty się złościsz, a ja nie wiem za co.- chwycił mnie za drugą rękę.
-Wiesz sądzę, że lepiej będzie jak wrócę do swojego dawnego życia, kiedy Cię nie znałam. I tobie też radzę...- mówiłam spokojnie.
-Co Cię ugryzło?- odchylił mój podbródek abym na niego patrzyła.- To przez te cholerne pytanie? Którego mi nie zadałaś ?- jego oczy szukały jakiegokolwiek potwierdzenia.
-Która godzina?- zmieniłam temat.
-Odpowiedz mi.
-Nie przez te pytanie, po postu jestem zmęczona, chcę do domu, muszę rano wstać, nie wiem czy przyjmą mnie do pracy, a potrzebuję kasy.- oparłam czoło o jego ramię.
-Jak nie będziesz dawała rady ja i Liam możemy Ci pomóc.- przytulił mnie.
-Daj spokój, przecież nie będę robiła wam kłopotu. Jak nie będę dawała rady, to wrócę do Ameryki.- wybełkotałam.
-Nie ma mowy.
-Nic mnie tu nie trzyma.- wzruszyłam ramionami.
-Jak nie?- jego oczy posmutniały.
-Normalnie.
-A Liam?- podrapał się po głowie.
-Jesteś pewien, że chodzi Ci o niego?- spojrzałam na nasze ręce, po czym ponownie przeniosłam wzrok na niego, uśmiechając się smutno.
-Ymm.. huh.. Nie.. Ugh! To znaczy tak.- szybko poprawił.
-Rozumiem.- wyciągnęłam moje dłonie z jego uścisku, i schowałam do kieszeni kurtki.
-Jeśli nie będę miała wyjścia, wrócę do Ameryki. A Liam? Przecież będę mogła go odwiedzać.- stwierdziłam.
-To odwieść Cię? - czekał na odpowiedź.
-Okey.- przytaknęłam. Niall poszedł po samochód, a ja czekałam. Po dłuższej chwili podjechał.
-No to wsiadaj, kotku.- mrugnął do mnie, kiedy uchylił szybę. Szybko weszłam do samochodu.
-Wiesz szczerze nie lubię kiedy ludzie nazywają mnie w ten sposób.- skomentowałam.
-Wolisz mała?- na jego twarz wstąpił bezczelny uśmieszek.
-Huh, wypraszam sobie.- założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Ile ty masz wzrostu dziewczyno. 150? - droczył się ze mną.
-Nie prawda! Mam 166,5!
-No więc jesteś mała.- wyszczerzył się.
-Oh, przypomnij mi, czemu ja się z tobą zadaję, rozmawiam i w ogóle przebywam?- udawałam zamyśloną.
-Bo jestem bad boy'em, jestem uroczy, czarujący, słodki, brutalny..
- Łoo człowieku, nie chcę pisać o Tobie książki! Spodziewałam się krótkiej odpowiedzi.- zaczęłam się śmiać.
-Dobra dosyć tego, jesteśmy na miejscu.- zgasił silnik. Wysiedliśmy i weszliśmy do kamienicy.
-Ej! Chyba nie sądzisz, że Cię wpuszczę do mieszkania.- zakpiłam, kiedy staliśmy pod drzwiami.
-Sam wejdę.- zabrał mi klucze, otworzył drzwi i wszedł przodem.
-Nie ma to jak dżentelmen.- podstawiłam mu nogę.
-Ej! Bo się pogniewamy.- zagroził mi palcem.
-Niall. Nie chcę Cię wyganiać, ale jestem bardzo zmęczona, do tego jutro muszę iść do jednego miejsca spytać o pracę.- ziewnęłam.
-Spoko. A mogę spać z Tobą?- słodko zapytał.
-Oh, jeezu.- Poszłam się wykąpać i ubrać piżamy, kiedy już to zrobiłam zwolniłam Niall'owi łazienkę, przez ten czas co Niall się kąpał oglądałam TV.
-Miałaś iść spać.- zdziwił się.
-Taa wiem. Zanieś mnie na baranach.- uśmiechnęłam się szeroko. On zaniósł mnie do mojego pokoju zostawił na łóżku i wślizgnął się obok mnie.
-A pozwoliłam?- udawałam poważną.
-Hmm.. uznałem, że milczenie to znak na tak.- uśmieszek pojawił się na jego twarzy.
-No dobrze.
-Yeah!
-Wiesz nurtuje mnie jedno pytanie, odkąd Cię poznałam..- zaczęłam niepewnie po chwili ciszy..
-Mam się bać?- zaśmiał się.
-Nie, raczej niee.
-No w takim razie słucham.
-Skąd ty bierzesz kasę na te wszystkie samochody? I nie jestem głupia zauważyłam, że raczej nie pracujesz.- położyłam się na plecach.
-Znienawidzisz mnie.
-Cóż ja zaryzykowałam. Twoja kolej - wziął głęboki wdech.
-Ścigam się.- wypuścił głośno powietrze z płuc.
-Jak to? Że za pieniądze itd?- wytrzeszczyłam oczy.
-Yhm, tak.
-To jest niebezpieczne.- mruknęłam.
-Woow- podniósł się gwałtownie i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Coś nie tak?- zdziwiłam się jego reakcją, w sumie on chyba bardziej zdziwił się moją.
-Myślałem po prostu, że inaczej zareagujesz.- skanował moją twarz jakby nie dowierzał mojej reakcji i szukał tej prawdziwej.
-Czemu? To twoje życie. Cóż, możesz przez to je stracić... Ale walić to, przecież to nic takiego.
-Ahh ten twój sarkazm. Masz rację, mogę je stracić, ale kto by się przejął?- opadł z powrotem na łóżko.
-Masz rację kto by się przejął? Tylko twoja rodzina, przyjaciele..
-Z rodziną się nie widziałem od przyjazdu do Londynu. Więc..
- Co Ty mówisz?!- wykrzyknęłam.
-No tak.- wzruszył ramionami.
-To nie jest tak, że Cię nie kochają.- przewróciłam się na bok, żeby móc na niego spojrzeć.
-Na prawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać.
-Ty w ogóle miałeś kiedyś na cokolwiek ochotę?- prychnęłam.
-Tak mam teraz..- przerwał - ostro Cię pieprzyć.- zdołałam zauważyć jak uśmieszek wkradł się ponownie na jego twarz, a potem jego usta znalazły się na moich. Zaczęliśmy się całować i przyznam to było gorące. Przewrócił mnie na plecy, a sam znalazł się nade mną podpierając się rękoma po obu stronach mojej głowy.
-Niall..- odezwałam się kiedy zaczął całować moją szyję.
-Hmm?- mruknął nie przestając.
-To na prawdę się źle skończy.
-Co masz na myśli?- przerwał patrząc na mnie zdezorientowany.
-To nie tak, że tego nie chcę.
-Tylko?
-To na prawdę się źle skończy.
-Powtarzasz się hmm.
-Może Ci się wydawać coś, co nie jest tak.
-Możesz w końcu powiedzieć o co chodzi? Bo szczerze nie mam pojęcia o czym mówisz.
- Cóż.. Umm.. chodzi o to, że być może zauważyłeś lub nie.
-Możesz w końcu powiedzieć to?
-Ostatnio się trochę zmieniłam, znaczy odkąd Cię poznałam.
-Ymm.. To mogłoby być prawdą.- powiedział w zamyśleniu.
-A ty, cholernie potrzebujesz dziewczyny, na jedną noc.
-Trochę Ci się fakty mylą księżniczko. Ja potrzebuję kurewsko pieprzyć Ciebie.
-Huh, więc nie zrozumiałeś.
-Sądzę, że zrozumiałem.
-Ja uważam, że serio nie masz pojęcia o czym mówię. No bo wiesz, ja tego nie lubię.
-Co?! Wydawało mi się, że raczej to uwielbiasz, po tych akcjach wszystkich.
-Nie chodzi o to. Ja nie lubię tego z "dziewczynami na jedną noc", to po prostu nie moja bajka.- odsunęłam go od siebie.
-No rozumiem, ale co to ma wspólnego z tym co robimy?
-Może inaczej Ci to wyjaśnię. Nie mam zamiaru, być dziewczyną na jedną noc.-wpatrywałam się w jego twarz.
- Uwierz, że nie jesteś i nie będziesz taką, kotku. - szepnął pewien swoich słów, pocałował mnie w czoło i położył się z powrotem obok mnie. Nic mu nie odpowiedziałam, tylko przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego klatkę piersiową.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Hej, hej moi drodzy! Więc postanowiłam wznowić pisanie! Jeeej !
Przejdźmy do ważniejszych spraw :) Otóż tak. Na razie piszę na telefonie to, ponieważ musiałam oddać laptopa do naprawy. :/ I w aplikacji nie mogę sprawdzić czy rozdział nie jest za krótki. :( Jeśli wystąpią jakieś błędy to wybaczcie, ale trudno na telefonie wszystko ładnie ogarnąć.
Przepraszam też, że nic nie dodawałam, przez tak długi okres czasu.
No i mam nadzieję, że starzy fani tego ff ponownie się w nim zakochają :) :*
BUZIA, DO NASTĘPNEGO :)