niedziela, 1 czerwca 2014

~~Section Eight~~

        
NOTKA POD ROZDZIAŁEM BARDZO WAŻNA.
WIĘC, PROSIŁABYM JĄ PRZECZYTAĆ. :)
                        

                             ***
Weszliśmy do ich domu, gdy przekraczałam próg salonu od razu zauważyłam Liam'a i bez namysłu się na niego rzuciłam.
-Jezu! - wystraszył się.
-Merry nie Jezu.- zaśmiałam się po chwili Liam uścisnął mnie.
-Dawno się nie widzieliśmy.- nie wypuszczał mnie z uścisku.
-Ykhym.- blondyn przypomniał o swojej obecności.
-Idź do niego jeszcze będzie zazdrosny i co?- wyszeptał mi do ucha Li po czym się zaśmiał.
-Proszę cię.- pacnęłam go w ramię i wywróciłam oczami. Podniosłam się i podeszłam do Niall'a.
-Uh.. amm.. to ymm.. idziemy do twojego pokoju czy ymm .. amm.. zostajemy tu?- zapytałam strasznie się jąkając, nie mam pojęcia czy to było przez to co Li powiedział mi minute temu czy przez fakt iż Niall wpatrywał się we mnie.
-To chodźmy na górę, później możemy zejść jeśli będziesz chciała.- ruszył w stronę schodów.
-Um jasne.- przed pójściem za Niall'em, odwróciłam się w stronę Liam'a- Do zobaczenia.- zaśmiałam się.
-Idziesz?- przystanął w połowie schodów.
-Jasne, idę idę.- szybko do niego dołączyłam. W drodze do jego pokoju, przypadkowo otarł swoją ręką o moją. I w tym momencie przez moje ciało przebiegły ciarki, jednak zignorowałam to.
-Fajny.- rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-Taa, dzięki.- lekko się uśmiechnął.- Jesteś urocza kiedy się jąkasz.- puścił mi oczko.
-Weź przestań.- pokazałam mu język.
-Ja tylko głośno myślę.- uniósł ręce w geście obronnym uśmiechając się.
-To lepiej nie myśl, nie wychodzi Ci to za dobrze.- zaśmiałam się.
-Czy to było do mnie?- uniósł jedną brew patrząc na mnie poważnie.
-No tak, bo raczej nie do mnie.
-Lepiej uciekaj.- powiedział z uśmieszkiem kiedy podszedł do drzwi pokoju i zamknął je na klucz a następnie schował go do kieszeni spodni.
-Ej to nie fair! Niby gdzie mam uciekać!?
-Fakt to nie jest fair, ale kto powiedział, że takie musi być? - wzruszył ramionami wyszczerzając się. Zaczął do mnie powoli podchodzić, ja się cofałam aż natchnęłam się na ścianę. Co nie było nowością Niall zawsze to robi, ale nie przeszkadza mi to. Gdy stał tuż na przeciw mnie, położył jedną rękę po lewej stronie mojej głowy.
-No cóż, masz mi coś do powiedzenia? 
-Hmm..- udałam, że się zastanawiam.- Nie, nie sądzę.-wyszczerzyłam się.
-Jesteś tego pewna, tak?
-Tak.
-A zdajesz sobie sprawę z tego, że pokój jest zamknięty na klucz, a ja mogę zrobić z Tobą co mi się podoba?- kiedy to mówił moje serce przyśpieszyło.
-A zdajesz sobie sprawę, że jestem trochę inna od wszystkich dziewczyn?
-Ja jestem tego w 100% świadomy.- przybliżył swoją twarz do mojej. - Bo właśnie to sprawia, że tak bardzo mnie pociągasz.- wyszeptał do mojego ucha. I w tym momencie zgasło światło.
-Nie sądzisz, że to trochę przerażające?- zaśmiałam się.
-hahah nie.- odparł, przez tą nagłą ciemność nie mogłam ocenić w jakim położeniu jest jego twarz. 
-Hej! Żyjecie? Światła nie ma na całej ulicy! Ale powinni niedługo to naprawić, a mówiąc niedługo mam na myśli, że trochę poczekamy.- oznajmił nam Liam.
-Żyjemy. I dzięki za info.- powiedział Niall oddalając się ode mnie.
-Ja idę jakby co, zamknę drzwi okey?
-Taa.. Mam klucze przy sobie, więc spoko.
-To siema i pa Mer!- jeszcze krzyknął po czym zszedł po schodach i zamknął drzwi.
-huh.. Niall?- nie uzyskałam odpowiedzi.- Do kurwy odezwij się!- warknęłam. Znów zero odpowiedzi. Nagle ponownie przyparł mnie do ściany.
-Lubię jak się złościsz.- zaśmiał się.
-To nie jest śmieszne.- rzuciłam.
-Oj dobrze, dobrze.- pocałował mnie w nos.-Idę na dół.- odszedł ode mnie i usłyszałam jak otworzył drzwi.
-Chyba sobie jaja robisz! Idę z Tobą! Nie zostanę tu sama!- krzyknęłam, i w mgnieniu oka znalazłam się przy jego boku, mocno ściskając jego ramię.
-Boisz się?
-Jeszcze się pytasz?!
-Nie masz się czego bać, jesteśmy tu tylko my, a po za tym jestem obok Ciebie.- przytulił mnie.
-Wiesz świadomość, że jesteśmy tu tylko my jakoś mi nie pomaga. haha
-Ale wiesz mógłbym sprawić, że byś krzyczała moje imię.
-Chyba ty moje.- zaśmiałam się.
-A chcesz to sprawdzić?-  ścisnął mój pośladek.
-Ogarnij się.- rzekłam choć nie powiem, że mi się to nie podobało.
-Wiem, że Ci się to podobało.- mruknął prosto w moje usta.
-Czy nie mieliśmy iść na dół?- spytałam.
-Ah faktycznie, wezmę Cię w kuchni na blacie.- zaśmiał się.
-To nie było zabawne.- chciałam odejść od niego, ale nie pozwolił mi.
-Nie gniewaj się.- usiedliśmy na kanapie w salonie, a ja założyłam ręce na klatce piersiowej nie odzywając się do niego.
-Yhym.. Czyli foch.- mruknął.- No weź.- przyciągnął mnie do siebie i usadził na swoich kolanach okrakiem. A ręce położył na moim tyłku.
-Okey. No to przynajmniej ze mną porozmawiaj?- przesunął ręce na moją talię.
-O czym?- w końcu się odezwałam.
-O czym tylko chcesz.- wzruszył ramionami.
-No więc.. Hmm.. - pomyślałam chwilę czy zadać to pytanie.- Albo nie ważne.- postanowiłam zostawić to dla siebie, po prostu nie będę znała odpowiedzi. Cóż życie. Przecież nie załamię się przez to.
-No pytaj jeśli chcesz. Nie bój się.- zachęcał mnie.
-Na prawdę nie ważne już.- potarłam swoją rękę nerwowo.
-No hej.- chwycił moją twarz w swoje ręce.- Widzę, że Cię to gryzie.- i w tym momencie zapaliło się światło. A jego oczy wpatrywały się w moje.
-Nie, to jest błahostka.- wstałam z jego kolan.- Odwieziesz mnie do domu?- spytałam stojąc plecami do niego.
-Widzę, że coś tu jest nie tak.- podszedł do mnie i objął moją talię.
-Wszystko w porządku.- zabrałam jego ręce z mojej tali.
-Jeśli chcesz możesz spać tu.- zaproponował.
-Nie, nie chcę. Albo mnie odwozisz do domu, albo sama pójdę.- warknęłam i poszłam na górę do jego pokoju, gdzie zostawiłam kurtkę i czapkę. Gdy wróciłam, on już czekał ubrany przy drzwiach. Założyłam kurtkę, buty i czapkę, po czym wyszłam bez słowa.
-O co Ci chodzi?- zapytał kiedy wsiadaliśmy do samochodu.
-O nic. Raczej o co Tobie chodzi.
-Mi?- wskazał na siebie zdziwiony.
-Tak Tobie.
-To Ty od chwili kiedy chciałaś zadać pytanie, zrobiłaś się jakaś.... dziwna.- bąknął niepewnie.
-Jak Ci się coś nie podoba, to nie musisz przebywać w moim towarzystwie. Droga wolna.- wysiadłam z tego pieprzonego samochodu i szłam szybkim krokiem.
-Cholera nie o to mi chodziło!- krzyknął za mną. A za chwilę zatrzymał mnie łapiąc moją dłoń.
-Nie musisz mi się tłumaczyć.- próbowałam wyszarpać moją dłoń, ale nie dałam rady.
-Jak mam się nie tłumaczyć, kiedy Ty się złościsz, a  ja nie wiem za co.- chwycił mnie za drugą rękę.
-Wiesz sądzę, że lepiej będzie jak wrócę do swojego dawnego życia, kiedy Cię nie znałam. I tobie też radzę...- mówiłam spokojnie.
-Co Cię ugryzło?- odchylił mój podbródek abym na niego patrzyła.- To przez te cholerne pytanie? Którego mi nie zadałaś ?- jego oczy szukały jakiegokolwiek potwierdzenia.
-Która godzina?- zmieniłam temat.
-Odpowiedz mi.
-Nie przez te pytanie, po postu jestem zmęczona, chcę do domu, muszę rano wstać, nie wiem czy przyjmą mnie do pracy, a potrzebuję kasy.- oparłam czoło o jego ramię. 
-Jak nie będziesz dawała rady ja i Liam możemy Ci pomóc.- przytulił mnie.
-Daj spokój, przecież nie będę robiła wam kłopotu. Jak nie będę dawała rady, to wrócę do Ameryki.- wybełkotałam.
-Nie ma mowy.
-Nic mnie tu nie trzyma.- wzruszyłam ramionami.
-Jak nie?- jego oczy posmutniały.
-Normalnie.
-A Liam?- podrapał się po głowie.
-Jesteś pewien, że chodzi Ci o niego?- spojrzałam na nasze ręce, po czym ponownie przeniosłam wzrok na niego, uśmiechając się smutno.
-Ymm.. huh.. Nie.. Ugh! To znaczy tak.- szybko poprawił.
-Rozumiem.- wyciągnęłam moje dłonie z jego uścisku, i schowałam do kieszeni kurtki.
-Jeśli nie będę miała wyjścia, wrócę do Ameryki. A Liam? Przecież będę mogła go odwiedzać.- stwierdziłam.
-To odwieść Cię? - czekał na odpowiedź. 
-Okey.- przytaknęłam. Niall poszedł po samochód, a ja czekałam. Po dłuższej chwili podjechał.
-No to wsiadaj, kotku.- mrugnął do mnie, kiedy uchylił szybę. Szybko weszłam do samochodu.
-Wiesz szczerze nie lubię kiedy ludzie nazywają mnie w ten sposób.- skomentowałam.
-Wolisz mała?- na jego twarz wstąpił bezczelny uśmieszek.
-Huh, wypraszam sobie.- założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Ile ty masz wzrostu dziewczyno. 150? - droczył się ze mną.
-Nie prawda! Mam 166,5! 
-No więc jesteś mała.- wyszczerzył się.
-Oh, przypomnij mi, czemu ja się z tobą zadaję, rozmawiam i w ogóle przebywam?- udawałam zamyśloną.
-Bo jestem bad boy'em, jestem uroczy, czarujący, słodki, brutalny..
- Łoo człowieku, nie chcę pisać o Tobie książki! Spodziewałam się krótkiej odpowiedzi.- zaczęłam się śmiać.
-Dobra dosyć tego, jesteśmy na miejscu.- zgasił silnik. Wysiedliśmy i weszliśmy do kamienicy.
-Ej! Chyba nie sądzisz, że Cię wpuszczę do mieszkania.- zakpiłam, kiedy staliśmy pod drzwiami.
-Sam wejdę.- zabrał mi klucze, otworzył drzwi i wszedł przodem.
-Nie ma to jak dżentelmen.- podstawiłam mu nogę.
-Ej! Bo się pogniewamy.- zagroził mi palcem.
-Niall. Nie chcę Cię wyganiać, ale jestem bardzo zmęczona, do tego jutro muszę iść do jednego miejsca spytać o pracę.- ziewnęłam.
-Spoko. A mogę spać z Tobą?- słodko zapytał.
-Oh, jeezu.- Poszłam się wykąpać i ubrać piżamy, kiedy już to zrobiłam zwolniłam Niall'owi łazienkę, przez ten czas co Niall się kąpał oglądałam TV.
-Miałaś iść spać.- zdziwił się.
-Taa wiem. Zanieś mnie na baranach.- uśmiechnęłam się szeroko. On zaniósł mnie do mojego pokoju zostawił na łóżku i wślizgnął się obok mnie.
-A pozwoliłam?- udawałam poważną.
-Hmm.. uznałem, że milczenie to znak na tak.- uśmieszek pojawił się na jego twarzy.
-No dobrze.
-Yeah!
-Wiesz nurtuje mnie jedno pytanie, odkąd Cię poznałam..- zaczęłam niepewnie po chwili ciszy..
-Mam się bać?- zaśmiał się.
-Nie, raczej niee.
-No w takim razie słucham.
-Skąd ty bierzesz kasę na te wszystkie samochody? I nie jestem głupia zauważyłam, że raczej nie pracujesz.- położyłam się na plecach.
-Znienawidzisz mnie.
-Cóż ja zaryzykowałam. Twoja kolej - wziął głęboki wdech.
-Ścigam się.- wypuścił głośno powietrze z płuc.
-Jak to? Że za pieniądze itd?- wytrzeszczyłam oczy.
-Yhm, tak.
-To jest niebezpieczne.- mruknęłam.
-Woow- podniósł się gwałtownie i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Coś nie tak?- zdziwiłam się jego reakcją, w sumie on chyba bardziej zdziwił się moją.
-Myślałem po prostu, że inaczej zareagujesz.- skanował moją twarz jakby nie dowierzał mojej reakcji i szukał tej prawdziwej.
-Czemu? To twoje życie. Cóż, możesz przez to je stracić... Ale walić to, przecież to nic takiego.
-Ahh ten twój sarkazm. Masz rację, mogę je stracić, ale kto by się przejął?- opadł z powrotem na łóżko.
-Masz rację kto by się przejął? Tylko twoja rodzina, przyjaciele.. 
-Z rodziną się nie widziałem od przyjazdu do Londynu. Więc..
- Co Ty mówisz?!- wykrzyknęłam.
-No tak.- wzruszył ramionami.
-To nie jest tak, że Cię nie kochają.- przewróciłam się na bok, żeby móc na niego spojrzeć.
-Na prawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać.
-Ty w ogóle miałeś kiedyś na cokolwiek ochotę?- prychnęłam.
-Tak mam teraz..- przerwał - ostro Cię pieprzyć.- zdołałam zauważyć jak uśmieszek wkradł się ponownie na jego twarz, a potem jego usta znalazły się na moich. Zaczęliśmy się całować i przyznam to było gorące. Przewrócił mnie na plecy, a sam znalazł się nade mną podpierając się rękoma po obu stronach mojej głowy. 
-Niall..- odezwałam się kiedy zaczął całować moją szyję. 
-Hmm?- mruknął nie przestając.
-To na prawdę się źle skończy.
-Co masz na myśli?- przerwał patrząc na mnie zdezorientowany.
-To nie tak, że tego nie chcę.
-Tylko?
-To na prawdę się źle skończy.
-Powtarzasz się hmm.
-Może Ci się wydawać coś, co nie jest tak.
-Możesz w końcu powiedzieć o co chodzi? Bo szczerze nie mam pojęcia o czym mówisz.
- Cóż.. Umm.. chodzi o to, że być może zauważyłeś lub nie.
-Możesz w końcu powiedzieć to?
-Ostatnio się trochę zmieniłam, znaczy odkąd Cię poznałam.
-Ymm.. To mogłoby być prawdą.- powiedział w zamyśleniu.
-A ty, cholernie potrzebujesz dziewczyny, na jedną noc.
-Trochę Ci się fakty mylą księżniczko. Ja potrzebuję kurewsko pieprzyć Ciebie.
-Huh, więc nie zrozumiałeś.
-Sądzę, że zrozumiałem. 
-Ja uważam, że serio nie masz pojęcia o czym mówię. No bo wiesz, ja tego nie lubię.
-Co?! Wydawało mi się, że raczej to uwielbiasz, po tych akcjach wszystkich.
-Nie chodzi o to. Ja nie lubię tego z "dziewczynami na jedną noc", to po prostu nie moja bajka.- odsunęłam go od siebie.
-No rozumiem, ale co to ma wspólnego z tym co robimy?
-Może inaczej Ci to wyjaśnię. Nie mam zamiaru, być dziewczyną na jedną noc.-wpatrywałam się w jego twarz.
- Uwierz, że nie jesteś i nie będziesz taką, kotku. - szepnął pewien swoich słów, pocałował mnie w czoło i położył się z powrotem obok mnie. Nic mu nie odpowiedziałam, tylko przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego klatkę piersiową.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
             CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Hej, hej moi drodzy! Więc postanowiłam wznowić pisanie! Jeeej  ! 
Przejdźmy do ważniejszych spraw :) Otóż tak. Na razie piszę na telefonie to, ponieważ musiałam oddać laptopa do naprawy. :/ I w aplikacji nie mogę sprawdzić czy rozdział nie jest za krótki. :( Jeśli wystąpią jakieś błędy to wybaczcie, ale trudno na telefonie wszystko ładnie ogarnąć.
Przepraszam też, że nic nie dodawałam, przez tak długi okres czasu. 
No i mam nadzieję, że starzy fani tego ff ponownie się w nim zakochają :) :*

BUZIA, DO NASTĘPNEGO :)

wtorek, 6 maja 2014

~~Section Seven~~

Siedziałam zdezorientowana jego wybuchem, zamurowało mnie. Po prostu nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Czemu to taki drażliwy temat dla niego? Ja tylko spytałam, no tak może i to było pytanie niezamierzane, ale za co się tak wkurzać? Zrezygnowana poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności, a następnie poszłam do swojego pokoju ubrałam się, wzięłam torbę i udałam się do holu, założyłam buty, płaszczyk i czapkę. Zamknęłam drzwi i poszłam w sumie sama nie wiedziałam gdzie. Wylądowałam w jakiejś kawiarni dwie ulice dalej, usiadłam do stolika przy oknie i bezmyślnie wpatrywałam się w ludzi za oknem. Podeszła do mnie kelnerka.
-Podać coś?- zapytała miłym tonem.
-Kawę poproszę.- odparłam nie odrywając wzroku od widoków za oknem, a po chwili byłam już zatracona w swoich przemyśleniach.
Jak by to było gdybym nie poznała Liam'a? Cóż Niall'a na pewno i tak bym spotkała, ale pewnie już dawno by mnie zgwałcił, pobił czy bóg wie co zrobił. Chociaż może źle go oceniam? W sumie nie znam go. Jednak sam przyznał że się zmienił. Ale ja jestem przekonania, że nikt tak na prawdę się nie zmienia. On po prostu maskuje się, a pod maską zostaje ten sam człowiek jakim było się kiedyś. Tego już nie da się zmienić. Co jak co, ja też wciąż jestem tą samą Mer z przed paru lat. Może przyswoiłam kilka złych nawyków, choć po mimo tego to wciąż ja.
-Ykhym.- kelnerka wyrwała mnie z zamyśleń i postawiła przede mną kawę.
-Hej.- zatrzymałam ją kiedy miała odchodzić.- Może szukacie kogoś do pracy?- wzruszyłam ramionami.
-Emm. W sumie to zwolniło się jedno miejsce. Jeśli chcesz to przyjdź jutro, dzisiaj nie ma szefowej.- uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Jasne, przyjdę.- odpowiedziałam jej tym samym, ona odeszła a ja zaczęłam pić moją kawę. 
Kiedy skończyłam, zostawiłam należną sumę pieniędzy i wyszłam. Spacerowałam tak bez celu, nie mając nic lepszego do robienia. 
-Hej!- usłyszałam za sobą, a po chwili ujrzałam obok blondyna. Postanowiłam go ignorować.
-Okej, spoko, rozumiem.- stanął przede mną, chcąc mnie zatrzymać.- Słuchaj. Zazwyczaj tego nie robię, ale prze.. przepraszam za tą akcję rano.- wydusił z trudem.
-Oh...- udałam wzruszoną.- Wsadź sobie je w dupę.- dodałam z kamiennym wyrazem twarzy. I wyminęłam go.
-Po prostu to jest drażliwy temat dla mnie..- zaczął się tłumaczyć.
-Po chuj mi się tłumaczysz, przestań robić z siebie idiotę.- warknęłam. On zatrzymał się jakby nad czymś rozmyślał. Bąknął coś sobie pod nosem i zaczął iść w moją stronę. Podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w talii.
-Na prawdę, przepraszam.- szepnął wprost do mojego ucha, przez co przeszły mnie ciarki.
-Okej, wybaczę. Jeśli..- urwałam.
-Jeśli?- ustał normalnie przede mną i oczekiwał kontynuacji. Ja podeszłam do niego bliżej i przytrzymując się jego kurtki, ustałam na palcach by dosięgnąć jego ucha.
-Powiesz mi jaki byłeś i czemu się zmieniłeś.- wyszeptałam mu. Poczułam jak jego ciało momentalnie posztywniało, więc odsunęłam się i wpatrywałam się w jego twarz.
-Dobra niech Ci będzie.- burknął.
-No to co będziemy rozmawiać tu czy idziemy?- spytałam zadowolona z siebie.
-Jedziemy.- poprawił mnie i udał się w stronę wąskiej uliczki znajdującej się niedaleko nas.
-Taa.- prychnęłam pod nosem i poszłam za chłopakiem. Po 5 minutach, zatrzymał się przed raczej nowym samochodem. Otworzył mi drzwi, a kiedy wsiadłam zatrzasnął je, obiegł samochód i zajął miejsce kierowcy.
-Chyba nowy samochód?- zauważyłam.
-Cacko, co?- wyszczerzył się dumnie.
-Yhym.- przytaknęłam od niechcenia. On spojrzał na mnie zabójczym spojrzeniem, po czym odwrócił głowę. Wyjechał z wąskiej uliczki i momentalnie dał do gazu. Lubię szybką jazdę, nie. Lubię to za mało powiedziane ja ubóstwiam szybką jazdę, ale nie kurwa w mieście! Zapięłam pasy, a chłopak spojrzał na mnie rozbawiony.
-Boisz się?- usłyszałam jego rozbawiony ton.
-Nie.- odrzekłam twardo.
-To czemu zapięłaś pasy?- uniósł jedną brew.
-Bo się boję.- wycedziłam z trudem.
-Oh, błagam cię.- jego śmiech rozniósł się po samochodzie. A za chwilę momentalnie ucichł. Zdziwiona odwróciłam wzrok w jego stronę.- Nie ufasz mi?- zatrzymał się na parkingu przy jakimś lesie. Wysiadłam z samochodu, on uczynił to samo i za moment stał już przy moim boku. Zaczęliśmy spacerować po lesie.
-Nie odpowiedziałaś mi.- przypomniał.
-No cóż, jeśli mam być szczera to chyba raczej nie.- wzruszyłam ramionami.
-Nie?- zdziwił się.
-Nie.
-Dlaczego?- wrócił do swojej kamiennej twarzy.
-Bo nie znam Cię długo, wydajesz się być agresywny, masz wybuchy złości...- nie mogłam kontynuować, gdyż mój "miły" towarzysz mi przerwał.
-Wiesz po mimo tego, że nie znasz mnie długo, wydaję się być agresywny, mam wybuchy złości wciąż się ze mną spotykasz i wsiadasz do mojego samochodu.- uśmiechnął się do mnie cwaniacko.
-Raczej nie nazwałabym tego "spotykaniem", to bardziej nachodzenie z twojej strony. - zakpiłam.
-Że co?! Nachodzenie? To nie moja wina, że wciąż na siebie wpadamy.- sprostował.
-Czyli twoim zdaniem wpadanie na siebie na ulicy wygląda tak, że ja sobie idę widzisz mnie z kilometra i się wydzierasz?- uniosłam brwi.
-Dobra zapamiętam, że kiedy przyjdzie mi na myśl przeprosić Cię za coś to po prostu to oleję.- powiedział obojętnie.
-Nie musisz mnie przepraszać nie potrzebuję łaski.
-A kto powiedział, że to była łaska. Po prostu chciałem i to zrobiłem.- zatrzymałam się na jego ostatnie słowa.
-Chciałeś?- spojrzałam na niego.
-Taa..- wzruszył ramionami.
-To miłe.- podeszłam do niego i go przytuliłam, on stał chwilę w bez ruchu, najwidoczniej zdziwiony moim posunięciem. Jednak ogarnął się i położył swoje ręce na mojej tali przytulając mnie również.
-Musisz powiedzieć o wszystkim Liam'owi.- odsunęłam się gwałtownie słysząc jego słowa.
-C-co?- wzdrygnęłam się.
-Słyszałaś.
-Nie, nie, nie. Niall nie przypieraj mnie do muru.- jęknęłam.
-Musisz to zrobić. A jeśli nie, ja to zrobię.- odwróciłam się  na pięcie i zaczęłam odchodzić w stronę samochodu, czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Chcąc je powstrzymać zamknęłam je na moment,ale to nic nie dało. Po policzkach spłynęła mi słona ciecz.
-Wszystko w porządku?
-Tak, kurwa fantastycznie.- odparłam z sarkazmem.
-Przecież nie każę Ci skakać z mostu, kurwa. Tylko nie chcę żebyś oszukiwała swojego i mojego przyjaciela.- wrzasnął.
-Ale przypierasz mnie do muru! Powiem mu kiedy będę gotowa! A nie kiedy jeszcze w tym siedzę! A jeśli Ty to powiesz, przyrzekam że nigdy więcej mnie nie zobaczysz na oczy.- mówiłam z wciąż napływającymi łzami.
-Dobra, dobra. Powiesz w swoim czasie, ale wyjść z tego musisz. Tak?
-Taa..- spojrzałam na swoje buty.
-Hmm? A możesz powiedzieć to patrząc mi w oczy?- wskazał na swoją twarz.
-Agh..- wytarłam swoją twarz rękawem kurtki i spojrzałam w jego oczy.- No więc, umm.. Co miałam powiedzieć?- zaśmiałam się nerwowo.
-Skończysz z tym?- uśmiechnął się lekko.
-Uh.. Ta..- wydusiłam, a zanim miałam okazję oderwać od niego wzrok on przytrzymał mnie w talii, a jego usta znalazły się na moich. Cóż to co zrobił zupełnie mnie oszołomiło. Jedak zaczęłam oddawać jego pocałunki, moje usta współgrały z jego. 
Odsunęłam się szybko oddychając, on też miał nierówny oddech. 
-Umm, co to było?
-No pewnie Cię pocałowałem?- oparł się o maskę samochodu.
-Tyle to wiem. Ale czemu?- wpatrywałam się w niego zaciekawiona.


POV NIALL'a

'Ale czemu?' jej słowa zaczęły odbijać się echem w mojej głowie. I co ja mam jej powiedzieć? Moja podświadomość panikowała. To nie było normalne. Pierwszy raz w życiu tak się stało. No, bo kurwa co ja mam powiedzieć?! Chciałem poczuć smak twoich ust? Nie, wyśmieje mnie. Kurwa, kurwa, kurwa! Chciałem odreagować? Odskoczyć od wszystkiego? Ja pierdole. Walnę jakieś głupstwo, może uwierzy. Ah i oczywiście użyje mojego ulubionego tonu głosu - chłodny.
-Bo miałem taką ochotę.- dziewczyna wydała się zdziwiona.
-Miałeś ochotę?- zaczęła chichotać, a ja poczułem się jak ostatni idiota. Podrapałem się po karku.
-Co Cię tak rozbawiło?- wpatrywałem się w nią jak w obrazek.
-Nie wierzę Ci.- zaniosła się kolejną falą śmiechu.
-Niby czemu?
-Bo po pierwsze, gdybyś miał ochotę to byś mnie przyparł do jakiegoś drzewa i przygniótł swoim ciałem. Po drugie, to nie było brutalne. 
-To jakie było?- wyszczerzyłem się.
-Ugh.. Nieważne.- wkurzyła się co mnie rozbawiło.
-A może Ci przypomnieć?- zakołysałem brwiami.
-Weź skończ już, to było.. - zacięła się.- ymm.. było przeciętne.- wzruszyła ramionami.
-Oh czyżby? A może pokazać Ci coś nieprzeciętnego? Hmm?- chwyciłem jej rękę i przyciągnąłem do siebie, tak że stała między moimi udami.
-Nie dzięki.- położyła ręce na mojej klatce, chcąc się odsunąć. Chwyciłem ją w pasie by nie mogła tego zrobić.
-Coś nie tak?- na moich ustach pojawił się niewinny uśmiech.
-Umm.. Mógłbyś mnie puścić?
-Nie.
-Czemu?
-Bo tak jest dobrze.- te słowa bezmyślnie wypłynęły z moich ust. Dopiero po chwili doszło do mnie co powiedziałem. Sam nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy nie mówię takich rzeczy.- Ehh.. To znaczy jeśli chcesz.- westchnąłem poprawiając swoją wypowiedź. I puściłem ją.
-Dzięki.- odeszła ode mnie i ustała przy drzwiach samochodu, otworzyłem go. Kiedy ona wsiadła, zostałem jeszcze, żeby przemyśleć to jak przy niej się zachowuję. Ona mnie zmienia. A może inaczej, przy niej coś każe mi być takim jak kiedyś. Kurwa. Ale ja nie mogę wrócić do tamtej osobowości. Nie ma mowy. Pośpiesznie wsiadłem za kierownicę i odpaliłem samochód.


***

-Uhm... Miałeś mi powiedzieć czemu taki jesteś.- zaczęła niepewnie, kiedy zatrzymałem się pod jej kamienicą.
-Nie sądzę by to była ciekawa opowieść. Z resztą już jest późno.- palnąłem.
-Niall?
-Co?
-Jest po 17.- westchnęła zrezygnowana.
-No już dobra, dobra. Powiem Ci.
-To może pójdziemy do mieszkania, bo nie masz chyba zamiaru tu siedzieć?- zapytała zadowolona.
-Jasne.- przytaknąłem i wysiedliśmy z samochodu, idąc do kamienicy zamknąłem go.
Gdy znaleźliśmy się w mieszkaniu, dziewczyna zakluczyła drzwi, zdjęliśmy buty i kurtki po czym przeszliśmy do salonu.
-No to opowiadaj.- usadowiła się wygodnie na kanapie.
-Jest trochę jak jakieś tanie romansidło.- zrobiłem to samo co moja towarzyszka. 
-Trudno przeżyję.- uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-Uh.. No więc jakieś 2 lata temu, po prostu jakby to powiedzieć... zakochałem się.- ostatnie dwa słowa wybełkotałem.
-Co?
-Ugh. Zakochałem się.- powtórzyłem normalnie. Ale dziewczyna nie zareagowała tak jak sądziłem, czyli nie wybuchnęła śmiechem ani nic po prostu słuchała dalej. - Ona podobała się mi a ja jej. Świrowaliśmy do siebie przez jakiś czas, aż w końcu zostaliśmy parą. Wszystko było super, pewnego wieczoru poszliśmy razem na imprezę. Zobaczyłem na niej jak się obściskiwała z innym, jednak postanowiłem udawać, że nic takiego nie widziałem. Chciałem sprawdzić czy mi o tym powie, nie zrobiła tego. A ja coraz bardziej upewniałem się w tym, że w naszym związku nie ma nic. Jakieś dwa tygodnie po tym zdarzeniu musiałem wyjechać na parę dni, mniejsza po co. Kiedy wróciłem do naszego mieszkania, nie było tam żadnych jej rzeczy. Została tylko kartka z nabazgranymi wyjaśnieniami.- wzruszyłem ramionami. - Od tamtej pory tak jak ona nie poszanowała mnie tak ja nie szanuję dziewczyn teraz, później jeszcze doszło kilka innych komplikacji. Cóż, życie.- zakończyłem, a kiedy przeniosłem wzrok na dziewczynę, po prostu spała.
-Taa..- prychnąłem pod nosem rozdrażniony. Ale gdy spojrzałem ponownie na nią, mój wyraz twarzy złagodniał. -Ja pierdole.. nie kurwa, nie.- szepnąłem do siebie i uderzyłem się z otwartej ręki w twarz. Wstałem podłożyłem jedną rękę pod kolana dziewczyny, a drugą w pasie i ją podniosłem. Przeniosłem ją do jej sypialni i położyłem na łóżku, po czym udałem się do salonu wracając z kocem, którym ją przykryłem. Wyszedłem z pokoju zamykając drzwi i przeszedłem do salonu, położyłem się na kanapie i zasnąłem.


POV MERRY

Otworzyłam oczy i byłam bardzo zdziwiona, kiedy spostrzegłam że jestem w swoim pokoju. Wstałam przeciągle z łózka wyjęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności lekko się umalowałam, ubrałam się i wyszłam drzwiami do salonu.
-Oo wstała śpiąca królewna.- z kuchni wyszedł Niall.
-Widzę, że się zadomowiłeś.- opadłam na kanapę.- Wiesz uważam, że za dużo czasu spędzasz w moim mieszkaniu.- pokazałam mu język.
-Nie, nie sądzę.- zaśmiał się.- Ale dla odmiany możemy pojechać do mnie.- zakołysał brwiami.
-Taa spoko. A tak w ogóle co ty robisz w kuchni?- wstałam i podeszłam do niego.
-Jajecznicę. -wzruszył ramionami.
-Umiesz gotować?- spojrzałam na niego jakby powiedział coś nierealnego.
-Tak, umiem.- przewrócił oczami.
-Ooo śnieg?- wyjrzałam przez okno z zniesmaczoną miną.
-Taa w końcu już prawie grudzień nie.- nałożył jedzenia na dwa talerze i postawił na wysepce.
-Nie chcę cię urazić czy coś, ale nigdy nie spodziewałabym się, że potrafisz być taki.- zaczęłam jeść.
-Prawda jest taka, że nikt by się nie spodziewał.- uśmiechnął się smutno. Zjedliśmy w ciszy, ja włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do salonu, gdzie już jakiś czas siedział Niall.
-A wczoraj chyba nie usłyszałaś wszystkiego co Ci mówiłem?- spojrzał na mnie.
-Oczywiście, że usłyszałam.- uśmiechnęłam się.
-A coś po tej całej historii słyszałaś jeszcze?- podrapał się po karku.
-No, zasnęłam w pełny sen chyba po tym jak się uderzyłeś w twarz.- zaśmiałam się.
-Dobra zwijamy się do mnie? - puścił mi oczko.
-A która godzina?
-Ymm.. Aktualnie 13:04 
-Ej a skąd masz świeże ubrania?- wskazałam na chłopaka.
-Jak spałaś byłem w domu.- wyszczerzył się.
-To czemu nie wziąłeś kurtki? 
-A po co?- prychnął.
-Jak wolisz. - poszłam do holu, założyłam kurtkę, buty i czapkę. Wróciłam jeszcze na moment do mojego pokoju po telefon i już byłam gotowa do wyjścia. Niall zamknął drzwi po czym oddał mi klucz.
-Na prawdę ubrałaś się jakby był mróz 50 stopni.- zaczął niebieskooki, kiedy wyszliśmy z kamienicy.
-Bo mi jest tak zimno.- splotłam ręce na klatce piersiowej żeby było mi cieplej, choć nie było.
-Aż tak?- uniósł brwi ku górze.
-Yhym.- pokiwałam głową.
-To choć.- pokazał na swoje ramię.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. On objął mnie ramieniem i tak szliśmy.
-Nie mogłeś zaparkować dalej?- spytałam sarkastycznie, kiedy dotarliśmy do samochodu.
-Niestety nie.- odgryzł. Szybko wsiadłam do samochodu, kiedy go otworzył...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!

Przepraszam, że taak długo nie dodawałam. Ale jak wiecie sami robi się ciepło i więcej czasu spędza się po za domem. Miałam jeszcze małe problemy i biłam się z myślami czy go dodać czy nie. Informuję ponad 20 osób, chciałam TYLKO 16 komentarzy. Ale większości się chyba nie chciało. I proszę o wypełnienie ankiety :)  Już nie będę dyktowała ile trzeba komentarzy, żeby był następny rozdział. Dziękuję jeśli dotarłeś/aś do tego momentu ♥ Do następnego! :D

niedziela, 23 marca 2014

~~Section Six~~

Wyjechałem gdzieś po za miasto. O dziwo tym razem dziewczyna nie zadawała, żadnych pytań które by mnie wkurwiły na nowo. 
-Gdzie jedziemy?- nie nacieszyłem się długo ciszą. Nie odpowiedziałem jej. W sumie nawet sam nie znałem odpowiedzi.
-No too gdzie jedziemy?- podjęła się kolejnej próby.
-Nie wiem.- odarłem chłodno.
-Fajnie.- zaśmiała się. Ja spojrzałem na nią zdziwiony. Ale po chwili przypomniało mi się, że przecież jest naćpana. Nie zależy mi na tym, żeby nie ćpała. No ale kurwa! Ona się niszczy! Bo przecież jest ładna tak? Założę się, że może mieć każdego chłopaka. A charakter, hmm z tego co zauważyłem jest dosyć zadziorna, wkurzająca, ciekawska, bywa chamska. Ale jakoś to nie odpycha od niej, a wręcz przeciwnie! Przyciąga. "Ogarnij się Niall! Co ty gadasz! Jest jak każda inna laska do prze ruchania!" Skarciła mnie podświadomość. Potrząsnąłem  głową, aby odgonić idiotyczne przemyślenia. Nie myśląc długo szybko zawróciłem i jechałem z powrotem w stronę miasta.
-Niall?- dziewczyna chciała zwrócić moją uwagę. 
-Taa?- dałem jej znać, żeby kontynuowała.
-Skąd ty bierzesz te samochody?- jej głos był przesycony ciekawością.
-Wiesz, pewnie kupuję.- rzuciłem sarkastycznie.
-To niby skąd masz tyle kasy?- kątem oka zauważyłem jak zakłada ręce na klatce piersiowej.
-Nie muszę Ci się tłumaczyć.- prychnąłem.
-To gdzie jedziemy?- ziewnęła.
-Do miasta.- mocniej przycisnąłem pedał gazu. Ona już więcej o nic nie pytała, co było mi na rękę.

POV MERRY


Zaczęłam się nudzić, więc postanowiłam "niewinnie" podroczyć się z moim towarzyszem. Położyłam mu rękę na ramieniu. On spojrzał tylko kątem oka, próbując odgadnąć co takiego mam w zamiarze. Przeniosłam rękę na jego klatkę piersiową i zaczęłam sunąć nią powoli w dół. Dotarłam do jego uda i zastanawiałam się czy skończyć to na tym, czy też posunąć się dalej. Żeby jeszcze bardziej go podniecić, a później wkurzyć. Kierując się moją "sympatią" do niego, wybrałam opcję drugą. Przesunęłam powoli rękę na jego kroczę, przez chwilę je masowałam. Kiedy to robiłam widziałam jaką mu to sprawia przyjemność. Niespodziewanie i zbyt szybko jak dla niego, zabrałam rękę. Zauważyłam jak jego spodnie powoli się napinają. Siedziałam zadowolona z siebie.
-Nie wytrzymam.- usłyszałam jak wycedził, przez zęby. Po czym gwałtownie się zatrzymał i wysiadł z auta. Również wysiadłam chcąc sprawdzić co on odwala, kiedy już zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu. On nagle pojawił się na przeciwko mnie i przyparł mnie do samochodu napierając na mnie  swoim ciałem. Moje nadgarstki były przytrzymywane przez niego po obu stronach mojej głowy.
-Za dużo sobie pozwalasz, mała.- warknął niebezpiecznie.- Ale kiedy ja sobie pozwolę, to nie wyjdziesz z tego cało, kurwa.- kontynuował.
-Uważaj na Liam'a przy tym.- prychnęłam.
-Ja już dobrze wiem na kogo mam uważać. I ty lepiej też sobie uświadom to na kogo sama masz uważać.- cedził przez zaciśnięte zęby.
-Jeśli sugerujesz, że mam uważać na Ciebie to chyba kpisz.- zaśmiałam się.
-Wiem o Tobie coś, co raczej nie spodobało by się Liam'owi.- rzucił sucho.
-Wal się!- wyrwałam mu się co było trochę trudne. I zaczęłam iść w stronę miasta. On wsiadł do samochodu, domyśliłam się po odgłosie zamykanych drzwi. Odpalił samochód i podjechał. Jechał cały czas koło mnie. 
-Może chcesz mapę?- zakpił, kiedy uchylił szybę.
-Odwal się ode mnie raz na zawsze!- wrzasnęłam finalnie.
-Nie sądzę, aby to było realne, kotku.-rzucił.
-To kurwa niech się stanie.- warknęłam.
-Nie wygłupiaj się i wsiadaj.- rozkazał chłodnym tonem.
-Nie.- rzekłam twardo.
-No kurwa wsiadaj!- zaczął się wkurwiać. Wsiadłam do tego cholernego samochodu dla świętego spokoju.
-Masz mnie zawieźć do domu.- wycedziłam, a on tylko przyśpieszył.
Jechaliśmy dopiero krótszą chwilę, a mi się zachciało spać. Oparłam głowę o szybę i tylko na chwilę przymknęłam oczy.. Ale zasnęłam.


***

Obudziłam się w swoim pokoju i miałam ogromną nadzieję, że to wszystko co się ostatnio wydarzyło to tylko jakiś cholerny sen. Wstałam z łóżka i przeszłam przez łazienkę do salonu, kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam Niall'a śpiącego na kanapie przy włączonym telewizorze. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i sprawdziłam godzinę 22.47. Postanowiłam już go nie budzić, wyłączyłam TV i wróciłam do swojego pokoju. Szybko przebrałam się w jakąś luźną bluzkę i położyłam się spać z powrotem. 

Jest noc, idę chodnikiem. Właściwie wracam z imprezy. Słyszę za sobą kroki, jednak nikogo w pobliżu nie widzę. Olewam to i dalej kroczę przed siebie. Słyszę za sobą jakiś szmer, a zanim zdążyłam się obrócić. Poczułam ból z tyłu głowy i zrobiło mi się ciemno przed oczami. Obudziłam się w jakimś opuszczonym domu. Siedziałam przywiązana do krzesła po środku pustego pokoju. Głowa mnie bolała i kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły a do pomieszczenia wszedł, chłopak z kapturem na głowie, przez co nie mogłam go rozpoznać. Chłopak podszedł do mnie, a następnie kucnął przede mną.
-Ehh...- westchnął . - I widzisz co się dzieje, kiedy ktoś się mnie nie słucha? Albo odrzuca mnie?- mówił łagodnym głosem.
-Kurwa odwal się ode mnie!- krzyknęłam mu prosto w twarz, ignorując moją bolącą głowę.
-Oj Me przecież doskonale wiesz czego ja chcę. I wiesz również, że to dostanę.- pocałował mnie w szyję. Zaczęłam się wiercić. -Siedź spokojnie to nic Ci się nie stanie.- jeszcze był spokojny. Lecz po mimo tego co powiedział, nie przestawałam się wiercić. 
-Kurwa powiedziałem spokojnie!- wrzasnął i uderzył mnie w twarz. Spojrzałam na niego zaszklonymi oczami i wtedy dostrzegłam jego niebieskie tęczówki i blond włosy wystające spod kaptura.
-Dlaczego?- szepnęłam.

-Merry? Merry!- ktoś zaczął mną potrząsać i mówić moje imię. Momentalnie otworzyłam oczy, moje serce biło jak szalone, a policzki były mokre od łez. Przeniosłam wzrok na chłopaka który siedział obok i patrzył na mnie. Szybko odsunęłam się od niego na drugi koniec łóżka i podciągnęłam kolana do brody.
-Ej, co jest?- spytał zdezorientowany. Nie odpowiedziałam mu nic. -Co Ci się śniło?- zadał kolejne pytanie. Nie wiem czy powinnam mu to mówić, tym bardziej, że nie mam do niego zaufania. Bo to co mi się śniło, to wydarzenie z mojej przeszłości i mogło by się wydawać, że już o tym zapomniałam. Ale musiało wrócić. Ehh.. Tylko nie wiem czemu to był Niall, a nie prawdziwy sprawca.
-Nic.- jęknęłam żałośnie.
-Nie próbuj mi wmówić, że nic Ci się nie śniło. Przecież obudziłaś się przerażona i zapłakana.- usiadł obok mnie i przytulił do swojego torsu. A może on jednak ma serce? Wątpliwe, ale może.
-Nie chcę o tym mówić.- szepnęłam.
-No dobra, jak wolisz. Ale jutro masz mi powiedzieć.- wstał z mojego łóżka.- A teraz lepiej idź spać.- uśmiechnął się lekko, co było bardzo dziwne. Kiwnęłam głową na jego "polecenie" i położyłam się pod kołdrę.
-Niall?- zawołałam, kiedy już prawie zamykał drzwi. Spojrzał na mnie, dając znać, że słucha.- Możesz spać tu?- spytałam niepewnie.
-Jeśli chcesz.- wrócił do pokoju i położył się obok mnie.- Kto by pomyślał, że taka buntowniczka może być tak bezbronna.- zaśmiał się.
-Kto by pomyślał, że taki gangster jak Niall, potrafi być opiekuńczy.- odgryzłam się.
-Chyba nikt.- westchnął.- No ale koniec, idziemy spać.- nakazał.
-Tak szefie.- zakpiłam, odwróciłam się do niego plecami i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jego rękę na mojej tali, ale w tym momencie nie chciałam już się z nim kłócić i go wkurzać czy coś. Bo taki jak był w tej chwili, wydawał mi się być fajny. Przysunął mnie do siebie zamykając przestrzeń między naszymi ciałami i jeszcze mocniej otulił moją talię swoją ręką. Jednak czułam się trochę dziwnie przy takim Niall'u. Ale nurtuje mnie pytanie czy on był taki cały czas? Czy kiedyś był inny.
-Niall śpisz?- odwróciłam się w jego stronę.
-Nie, a co?- otworzył oczy.
-Bo, czy ty byłeś taki zawsze?- byłam w 100% nie pewna tego co robię i jak na to on zareaguje.
-Tak czyli jaki?- uniósł brwi.
-No wiesz, taki wybuchowy, agresywny i tak dalej...- skanowałam jego reakcję.
-Wiesz... Emmm.. Cóż, nie zawsze byłem taki.- wydusił z siebie.
-A kiedy to się zmieniło? I czemu?
-Nie ważne.- zakończył tą krótką rozmowę. Ja z powrotem się odwróciłam, zamknęłam oczy i zasnęłam.


***

Obudził mnie jak zwykle budzik. Szybko go wyłączyłam, chciałam wstać ale nie mogłam. I wtedy przypomniało mi się, że jestem obejmowana przez Niall'a. Jak najciszej i najdelikatniej wyswobodziłam się z jego ramion i poszłam do kuchni. Usiadłam przy wysepce i zaczęłam rozmyślać... Ogólnie o Niall'u. Jak to możliwe, że można się tak zmienić? W sumie to możliwe. Przecież właśnie ja się tak zmieniłam, ale to inna bajka bo ja zmieniłam się przez narkotyki picie i tak dalej a on? Przecież nie ćpa i nie ma większych problemów. Cóż muszę koniecznie się dowiedzieć jak to się stało, że jest taki chłodny. W sumie gdyby nie to, to może nawet by mi się spodobał. Kto wie? 

***

Po moim jakże głębokim rozmyślaniu zrobiłam śniadanie i zjadłam. Teraz siedzę i myślę jakby tu zacząć temat o tym czemu się zmienił.
-Hej.- chłopak usiadł obok mnie.
-No hej.- odpowiedziałam. - Co chcesz zjeść?- wstałam z krzesełka i podeszłam do lodówki.
-To co dasz.- zaśmiał się.
-Jasne..- zamilkłam na chwilę.- Może być jajecznica?- przeniosłam wzrok na niebieskookiego.
-Yhym.- przytaknął. Ja zajęłam się przyrządzaniem posiłku, a on skanował moje ruchy. Co było trochę krępujące, muszę przyznać.
-A więc co się stało, że tak bardzo się zmieniłeś?- bezmyślnie palnęłam wykładając jajecznicę na talerz. Podałam mu talerz, widelec oraz pieczywo.
-Nie chcesz wiedzieć.- wzruszył ramionami.
-A właśnie, że chcę.
-Ale się nie dowiesz i się z tym pogódź!- wrzasnął założył kurtkę, buty i wyszedł.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

16 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ

I jak? :) Krótki? Przepraszam :c Co będzie dalej? + PRZEPRASZAM ZA TAKIE DŁUGIE OPÓŹNIENIE!!!! Fajnie by też było gdybyście zostawiali więcej komentarzy :) 
Więc tym razem postawiłam ultimatum, że jeśli będzie 13 komentarzy dodaje kolejny rozdział :)
DO NASTĘPNEGO :D MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE TU 13 KOMENTARZY ;)

wtorek, 18 marca 2014

WAŻNA NOTKA!

Cóż są opóźnienia DUŻEEE jak zauważyliście pewnie. :c PRZEPRASZAM! Ostatnio ulotniła mi się wena i muszę wziąć się za naukę. :/ Postaram się do końca tygodnia sprężyć i dodać ten rozdział! :) Mam nadzieję, że krytyczny moment minie i później poleci już z górki. Więc to by było na tyle :) xxx I jeszcze raz przepraszam! :c

Kocham was! xxx 

wtorek, 25 lutego 2014

~~Section Five~~

Jechaliśmy już dość długo, a ja nawet nie zwracałam uwagi gdzie jedziemy. Niby to on chciał "porozmawiać", ale nie odezwał się nawet słowem od długiego czasu. Trochę wydawało mi się to dziwne z jego strony, jednak nie chciałam dłużej ciągnąć tej durnej ciszy. Jedyne czego w tym momencie chciałam najbardziej to przebrnąć przez ową rozmowę i wrócić w spokoju do domu. Nie bardzo podobało mi się siedzenie z nim, więc to ja postanowiłam zacząć. Bo domyślałam się o czym chciał rozmawiać.
-Nie powiesz Liam'owi, co nie?- spytałam niepewnie. Nie słysząc odpowiedzi zerknęłam na niego. Jego dłonie jeszcze mocniej zacisnęły się na kierownicy.
-A czemu miałbym mu nie mówić?! To co robisz nie jest dobre! Nawet nie wiesz w co się pakujesz!- wybuchł po dłuższym milczeniu.
-Wiesz wydaje mi się, że to co JA robię nie powinno Cię w najmniejszym stopniu interesować! To moje życie! A ty nic o mnie nie wiesz! I skąd możesz wiedzieć czy już w tym nie siedzę.- ostatnie zdanie powiedziałam o parę tonów ciszej. 
-Ale interesuje mnie, bo jesteś przyjaciółką Liam'a.- wydało mi się, że złagodniał.-Czy ty długo bierzesz?- spytał po chwili, a w jego głosie wyczułam nutkę niepewności. Choć mogło mi się wydawać.
-Nie mam zamiaru zdawać Ci relacji z mojego całego życia.- prychnęłam.
-Rozumiem , że Liam ma się o tym dowiedzieć?
-Nie masz prawa mnie szantażować!- krzyknęłam.
-Oh, czyżby?- zaśmiał się.- To czemu to właśnie robię? Mała prosty biznes, ty mi opowiadasz wszystko od początku a ja siedzę cicho.- dokończył. Nie bardzo mi się podoba ten układ. 
-Ugghh.. okey.- zrezygnowałam, bo zależało mi na tym żeby Liam się nie dowiedział.- A tak na marginesie. To czemu stawiasz te warunki i tak dalej? Przecież gdybyś chciał to byś powiedział mu to nawet na mnie nie zważając.- zainteresowałam się.
-Chyba już to wyjaśniałem.- odparł chłodno.
-Uhmm.. sorry.- odwróciłam wzrok.- To zaczęło się na imprezie jak miałam 15 lat..- zaczęłam opowiadać z głową odwróconą w stronę szyby. Opowiedziałam mu całą moją historię z narkotykami.-.... I tak oto biorę do dziś. Wyjechałam szukając ucieczki. Ale zamiast tego wszystko powróciło.- zakończyłam. Ale nie mam pojęcia jaki on ma w tym cel. I nie wiem czemu mu to powiedziałam, aż tak dokładnie. Może potrzebowałam w końcu to komuś wygadać?
-Jak można tak się zniszczyć?- powiedział to tak cicho, że nie wiem czy to było do mnie czy koło mnie. Chyba miałam tego nie słyszeć.
-Jak widać można.- burknęłam. A on wzdrygnął. Tak to na pewno nie miało być do mnie. Ups?
-Musisz z tym skończyć. Nie możesz się tak niszczyć dziewczyno!- patrzył na mnie z ... skruchą? Współczuciem? Troską? Nie, nie, nie on nie zna takich uczuć. Przywidziało mi się coś.
-Okey, powiedziałam Ci to co chciałeś usłyszeć. Ale mówić mi co mam robić nie będziesz.- warknęłam.
-Tak myślisz?- zmierzył mnie wzrokiem.
-Tak, tak właśnie myślę!
-Mylisz się. Zadbam o to, żebyś nie kupiła żadnych prochów.- wycedził przez zęby.
-Nie, nie, nie i jeszcze raz nie!- wrzasnęłam.- Nie możesz!- dodałam nie dowierzając jego słowom.
-Mogę. - odparł opanowanym tonem. Jego wahania nastrojów mnie chyba wykończą! Jest gorszy niż kobieta w ciąży! Ale... ale on nie może mi tego zrobić. 
-Nie Niall! Nie teraz! Może za miesiąc, dwa... Ale nie teraz! Błagam!- zaczęłam panikować. Nie dam rady teraz z tym skończyć..
-Teraz mała.- nadal był opanowany. Jednak zastanawiałam się jak długo.
-Nie...- mruknęłam.- To mnie zniszczy szybciej niż prochy..- dodałam ciszej.
-Oj błagam Cię. Nie bądź jak dziecko.- zakpił. 
-Odwieź mnie do domu.- zażądałam. On powiedział coś niezrozumiałego pod nosem i przyśpieszył. W drodze do mojego domu panowała głucha cisza.


***

Nie mogłam zasnąć. Cały czas po głowie krążyły mi pytania typu : Czy on na prawdę chce to zrobić? Czy posunie się do tego? Czemu mu tak zależy? Po co mu to powiedziałam? A może on i tak powie Liam'owi? Po chuj poszłam do tego clubu?
Ale jeśli on na prawdę to zrobi.. Ja nie wytrzymam. Nie dam rady. Przecież już próbowałam.
Przez natłok myśli zasnęłam po pewnym czasie.
Obudził mnie dzwoniący telefon. Szybko wyłączyłam budzik. Chwilę jeszcze poleżałam i wstałam. Wykonałam poranne czynności, ubrałam się i poszłam do kuchni. Szybko zjadłam, założyłam buty wzięłam torbę w której już miałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z mieszkania zamykając je.


***

Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie powiedział szef.
-Ale jak to likwidujesz?!- krzyknęłam z niedowierzaniem.
-Normalnie Merry. Ostatnio mam niewielkie problemy finansowe, a ten sklep prawdę mówiąc nie przynosi większych korzyści.- wzruszył bezradnie ramionami.
-Dzięki.- powiedziałam sarkastycznie i wyszłam wściekła ze sklepu zakładając kurtkę a następnie torbę na ramię. Kurwa nie wytrzymam. Przez tą sytuację mam ochotę coś wciągnąć. I zrobię to! On nie będzie mi rozkazywał! Zrobię co uważam za dobre.
Przyśpieszyłam kroku, zmierzając w stronę miejsca gdzie znajdował się mój stały dostawca. Dosyć szybko dotarłam do opuszczonego domu towarowego. Weszłam do środka i od razu ujrzałam Matt'a.
-Co Cię sprowadza?- zapytał z tym swoim cwanym uśmieszkiem. Zawsze dobrze wiedział po co przychodziłam, jednak musiał mi zadawać durne pytania.
-Weź mnie nie wkurwiaj! Dobrze wiesz po co tu przyszłam.- moje zdenerwowanie przekroczyło ludzkie pojęcie.
-Spokojnie słońce.- rzekł uspokajająco.- Ale nie mogę Ci sprzedać. Był tu jeden gościu i zakazał mi sprzedawać Ci.- wzruszył ramionami.
-Kurwa Matt! Znasz mnie przychodzę do Ciebie już sporo. Dobrze wiesz, że jeśli tu nie dostanę to znajdę kogoś innego kto mi sprzeda. A jeśli znajdę kogoś innego to Ty nie zarobisz.....- mówiłam niewzruszona. Dobrze znałam Matt'a i wiedziałam, że mi sprzeda.
-Dobra!- przerwał mi. - Dobra sprzedam Ci. Ale ani słowa.- wyjął paczuszkę z białym proszkiem.
-Jasne.- dałam mu kasę i odebrałam towar.- Dzięki.- odwróciłam się na pięcie i opuściłam stary budynek. Udałam się w stronę parku. Kiedy szłam chodnikiem nurtowało mnie uczucie jakby ktoś za mną jechał? Szedł? Nie wiem po prosu mnie śledził. Jednak gdy się odwracałam nikogo ani niczego podejrzanego nie widziałam. Byłam już blisko parku więc przyśpieszyłam. W parku podążyłam w stronę alejki gdzie przeważnie nikt nie chodzi. Usiadłam na dosyć starą ławkę, a z kieszeni kurtki wyjęłam torebkę z białym proszkiem. Natomiast z torby wygrzebałam mój portfel z którego z kolei wyjęłam kartę kredytową i dwa banknoty. Odłożyłam portfel na bok i przykucnęłam na przeciwko ławki. Położyłam na niej jeden banknot i wysypałam na niego biały proszek, kartą kredytową rozdzieliłam dwie długie kreski. Drugi banknot zwinęłam w rurkę i wciągnęłam nim najpierw jedną kreskę, a po kilku sekundach drugą. Zgarnęłam moje rzeczy z ławki i wrzuciłam do torby. Wstałam na równe  nogi, odwróciłam się i tym samym stanęłam na przeciw blondyna. Jego niebieskie tęczówki patrzyły na mnie groźnie.
-Ykhym.- odchrząknęłam. - Co tu robisz?- dodałam.
-Miałaś nie brać.- wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Nie, nie, nie! To Ty sobie ubzdurałeś, że mam nie brać!- nawrzeszczałam na niego, odwróciłam się i zaczęłam odchodzić.
-W tym stanie nigdzie nie idziesz!- podbiegł do mnie, przerzucił sobie przez ramię i zaczął kierować się w stronę wyjścia z parku.
-Zostaw mnie w spokoju psycholu!- uderzałam go pięściami w plecy, co go w ogóle nie ruszało.
-Uspokój się.- klepnął mnie w tyłek.
-Ał ! Zboczeńcu! Masz mnie postawić na ziemię złamasie!- jeszcze mocniej zaczęłam uderzać jego plecy. On postawił mnie na przeciwko siebie.
-Słuchaj, radził bym Ci ugryźć się w język.- syknął. 
-Haha, marzenie. A może nie jesteś złamasem? Mogę się założyć, że masz inną dziewczyna co noc i ruchałbyś wszystko co się rusza. A może się mylę?- patrzyłam na niego pogardą.

POV NIALL'a

To co powiedziała było prawdą. Nie odezwałem się już. Ale gdyby nie była cholerną przyjaciółką Liam'a już pierwszego dnia przepieprzyłbym ją tak, że na drugi dzień nie wstałaby z łóżka i przez tydzień chodziła obolała.
-Oh. Czyżby Niall ten gangster budzący postrach nie wiedział co powiedzieć?- udawała zdziwioną.
-Słuchaj mała.- przerwałem na moment. Próbując wyczytać coś z jej rysów twarzy. Co było cholernie trudne w przeciwieństwie do dziewczyn, które już znałem i nie tylko.- Gdyby nie to, że "przyjaźnisz" się z Liam'em już kiedy Cię zobaczyłem przepieprzyłbym Cię tak, że byś chodziła obolała przez tydzień.- dodałem złośliwie. Ona patrzyła na mnie niewzruszona. 
-Serio?-  odezwała się znudzona. 
-Czy musisz cały czas to robić?- wycedziłem.
-Ale co?- spytała głupio.
-Wkurwiać mnie.- chwyciłem jej nadgarstek i zacząłem ją ciągnąć w stronę samochodu, który zaparkowałem zaraz obok wejścia do parku. Kiedy stanęliśmy obok samochodu otworzyłem drzwi od strony pasażera i czekałem aż wsiądzie. Kiedy to uczyniła zatrzasnąłem drzwi i obszedłem samochód, usiadłem na miejscu kierowcy i próbowałem się trochę opanować.  Jednak nie bardzo mi się udało. Przekręciłem kluczyk w stacyjce, odpaliłem i ruszyłem z piskiem. Nie miałem pojęcia gdzie jadę. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!


Na początek  BARDZO PRZEPRASZAM , ŻE TAK PÓŹNO DODAJE! Ale miałam i mało czasu i brak weny trochę :c Ale teraz raczej już będą szybciej dodawane :) Mam nadzieję. I Komentarze kochani, komentarze! Trochę się smucę kiedy informuję ponad 20 osób a pod rozdziałem nie ma nawet 10 komentarzy :c

piątek, 14 lutego 2014

~~Section Four~~

"Gdzieś w tłumnie mignęła mi znajoma twarz, poszłam w tamtym kierunku i wtedy zobaczyłam Emily. Byłam naćpana, więc nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji.
-Hej! Emi!- krzyknęłam w jej kierunku..." 



Podbiegłam do dziewczyny.
-Ooo Merry?- zdziwiła się i momentalnie schowała coś do kieszeni spodni.
-Co ty tam masz?- zaświergotałam wesoło i energicznie sięgnęłam do kieszeni jej spodni.
-Nie!- zanim zdążyła mnie powstrzymać, wyjęłam to co schowała. W ręku trzymałam woreczek z białym proszkiem. 
-Ooohoo.- zdziwiłam się. I przeniosłam wzrok na zakłopotaną dziewczynę.
-Ale chyba nie jestem w tym sama.- lustrowała mnie wzrokiem. Ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Pa!- odeszłam od niej i udałam się w stronę baru.- Poproszę jakiegoś mocnego drinka.- zwróciłam się do barmana.


***

Wypiłam już parę drinków i parę kolejek wódki. Właśnie szłam ciemnym korytarzem szukając Matt'a.
-Niech zgadnę szukasz mnie?- odwróciłam się szybko.
-Oh tak szybko daj mi to co zawsze!- wyjęłam banknot i trzymałam już nerwowo w dłoni.
-Ej, ej na dzisiaj chyba starczy.- spojrzał na mnie.
-Daj mi tą cholerną kokainę!- wrzasnęłam.
-Dobra, dobra. Już daję.- podał mi już drugą tego wieczoru torebeczkę z białym proszkiem. Właśnie miałam ją wziąć, ale ktoś mnie uprzedził.
-Ona nie kupuję.- usłyszałam chłodny ton za sobą.
-Masz.- dałam Matt'owi kasę. I szybko wyrwałam, torebeczkę osobie która wcześniej ją przechwyciła. W błyskawicznym tempie znalazłam się w łazience, w której się zamknęłam.
-Kurwa otwórz!- dobijał się do drzwi ktoś. Ja zrobiłam to samo co za pierwszym razem. Kiedy już miałam przygotowane dwie białe kreski, wciągnęłam je. Poczekałam moment aż zacznie działać. Kiedy zaczęło banknoty i telefon schowałam. Wyszłam z łazienki a tam stał ten przyjaciel Liam'a.
-Kurwa czemu to wzięłaś!- wydarł się do mnie.
-Ej, spokojnie. Ale nie powiesz nic Liam'owi?- przyciągnęłam go za kurtkę do siebie.
-Powinienem mu powiedzieć.- chwycił mnie za ramiona i odsunął od siebie.- Po co to wzięłaś?- spytał poważnie.
-Nie znam Cię, więc nie mam zamiaru Ci mówić czemu to robię.- zaśmiałam się.
-Dziewczyno to jest gówno! Które uzależnia!- zaczął się wydzierać, na chwilę zamilkł i zamknął oczy. A ja widziałam jak w myślach liczy do 10 żeby się uspokoić.- Pierwszy raz to bierzesz?- spytał już spokojniej, nadal zamykając oczy.
-A czy wyglądam na osobę, która bierze pierwszy raz?- zachichotałam i uciekłam mu, weszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć między ludźmi. Poruszałam się w takt muzyki, a po chwili już zdejmowałam bluzkę.
-Kurwa zostaw to.- powiedział mi prosto do ucha, ten sam głos. Ten chłopak wkurwia mnie! Niech w końcu zostawi mnie w spokoju! Na początku się go bałam, ale teraz nienawidzę go szczerze. A jak na złość za mną łazi.
Wziął mnie na ręce i zaczął kierować się w stronę wyjścia.
-Mam kurtkę tu!- wydarłam się mimo to, że przybliżyłam głowę do jego ucha.
-Zostań tu.- warknął kiedy mnie postawił na ziemię. A po chwili już go nie było. Czekałam na niego dłuższy czas, w końcu mi się z nudziło i sama wyszłam. Udałam się w stronę mojego domu.
-Kazałem Ci zostać!!- wydarł się szorstko.
-Miałam tam umrzeć?- zaśmiałam się. Nie minęła sekunda a on przypierał mnie do wilgotnej i zimnej ściany jakiegoś budynku.
-Mówiłem już raz, że nie sprzeciwia mi się, nie pyskuje i nie podoba mi się twoje zachowanie. Nie lubię powtarzać się, więc to zapamiętaj.- jego twarz była bardzoo blisko mojej.- Gdyby nie Liam, przepieprzył bym Cię tak, że pamiętałabyś ten dzień do końca życia.- zmierzył mnie wzrokiem i oblizał wargi.
-Oh, naprawdę?- uniosłam brew.- Sądzę, że to za wysokie progi jak na twoje nogi.- wolną ręką przejechałam po jego klatce w dół do krocza po czym chwyciłam za nie, on przymknął oczy. A na mojej twarzy zagościł triumfalny uśmiech. Jednak kiedy on otworzył oczy, udawałam że mnie to w ogóle nie ruszyło.
-Dla mnie nie ma za wysokich.- uśmiechnął się cwaniacko.
-Jednak znalazła się jedna, która nie lata za Tobą, żebyś ją przeleciał.- wzruszyłam ramionami. On się odsunął.
-Choć to Cię odwiozę.- odezwał się szorstko.
-Nie dziękuję. Trafię sama.- uśmiechnęłam się sztucznie.
-A może wolisz tak jak ostatnio?- zaśmiał się kpiąco. A ja zrezygnowała ruszyłam za nim, pokonaliśmy nie wielki dystans. Stanęliśmy przed Audi SUV, nieco się zdziwiłam. Bo przecież miał Ferrari, skąd on do cholery bierze te samochody?
-Wsiadaj.- nakazał chłodno. I dopiero wtedy zorientowałam się, że otworzył mi drzwi i przy nich stoi. Szybko wsiadłam, kiedy już siedziałam on zatrzasnął drzwi, obszedł samochód i usiadł za kierownicą.
-Umm.. Odwozisz mnie do domu tak?- spytałam.
-Taa..- położył mi kurtkę na kolanach.
-Dziękuję.. umm..- zacięłam się gdyż nie znałam jego imienia.
-Niall.- dokończył za mnie niskim głosem. Był wkurzony? Ale na co? Oh.. Chyba na mnie. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi na moje przemyślenia. Chłopak trochę dziwnie na mnie spojrzał.
-Gdzie mieszkasz?- odezwał się kiedy ruszył. Podałam mu adres i już się nie odzywałam. Jechał bardzo szybko chyba trzy razy szybciej niż to jest dozwolone. Ale nie zdziwiło mnie to, po wcześniejszej "miłej" przejażdżce. Wnioskując po tych samochodach, lubił szybką jazdę. Pewnie nie tylko samochodami.
-Pff..- prychnęłam na kolejną analizę. Kurwa! Zganiłam się w myślach. 
-Jesteśmy.- oznajmił, wysiadłam z samochodu.
-Dzięki.- rzuciłam jeszcze zanim zamknęłam drzwi samochodu. Kiedy wchodziłam do kamienicy on nadal nie odjeżdżał. Weszłam na piętro wyjęłam klucze z kieszeni kurtki, otworzyłam drzwi i weszłam do środka, zamknęłam za sobą drzwi na zasuwkę. Zdjęłam buty, kurtkę powiesiłam na wieszaku i poszłam do salonu. Po drodze przy okazji trochę mnie zniosło na ścianę. Weszłam do salonu i rzuciłam się na kanapę. W mgnieniu oka na niej zasnęłam.


***

Obudził mnie jakże "kochany" budzik. Najszybciej jak potrafiłam wyłączyłam go. Przeciągnęłam się i wciąż z zamkniętymi oczami podniosłam się do pozycji siedzącej. Jakoś udało mi się otworzyć oczy. Wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam godzinę 07:10. Z ledwością poczłapałam się do kuchni, wzięłam z blatu wodę i za jednym zamachem wypiłam połowę zawartości butelki. Na orzeźwienie postanowiłam wziąć zimny prysznic. Gdy już się orzeźwiłam wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem, wysuszyłam włosy i poszłam do mojego pokoju. Założyłam czystą bieliznę, ubrałam się wzięłam torbę i spakowałam do niej potrzebne rzeczy. Wychodząc z pokoju wzięłam jeszcze czapkę. Poszłam do kuchni i jak zawsze rano przygotowałam sobie coś na szybko. Zjadłam, nie sprzątając wstałam z krzesła zawiesiłam sobie torbę na ramieniu, założyłam czapkę i poszłam do holu tam założyłam buty i wyszłam z mieszkania nie zakładając kurtki. Zamknęłam je i skierowałam się schodami w dół. Tak jak przypuszczałam dzisiaj nie było zimno, więc dobrze zrobiłam nie zakładając kurtki. Chociaż gorzej będzie na wieczór kiedy będę wracała z pracy. Ale.. Walić to!


***

Otworzyłam sklep, weszłam do środka i od razu ruszyłam na zaplecze. Tam zostawiłam swoją torbę i wróciłam do poprzedniego pomieszczenia. Usiadłam na ladzie i czekałam na Emily. Zjawiła się niedługo po mnie.
-Hej!- uśmiechnęłam się.
-Hej.- odpowiedziała tym samym.

Podbiegłam do dziewczyny.
-Ooo Merry?- zdziwiła się i momentalnie schowała coś do kieszeni spodni.
-Co ty tam masz?- zaświergotałam wesoło i energicznie sięgnęłam do kieszeni jej spodni.
-Nie!- zanim zdążyła mnie powstrzymać, wyjęłam to co schowała. W ręku trzymałam woreczek z białym proszkiem. 
-Ooohoo.- zdziwiłam się. I przeniosłam wzrok na zakłopotaną dziewczynę.
-Ale chyba nie jestem w tym sama.- lustrowała mnie wzrokiem. Ja tylko wzruszyłam ramionami.

Nagle przypomniała mi się pewna wczorajsza sytuacja.
-Umm... Emily?- mój głos przesycony był niepewnością.
-Tak?- wyszła z zaplecza i stanęła obok lady.
-Czy ty bierzesz?- walnęłam prosto z mostu. Jakoś zawsze wolałam wystawić kawę na ławę, a nie owijać w bawełnę. Jednak czasami też wolałam zwlekać i owijać w bawełnę niż walić prosto  mostu. 
-Ehh... I tak kiedyś byś się dowiedziała..- westchnęła wzruszając ramionami. 
-A długo bierzesz?- wpatrywałam się w dziewczynę.
-Dosyć długo.- zaczęła nerwowo bawić się palcami.- Ale ty też bierzesz. Ile?- odezwała się kiedy nabrała pewności.
-Jakoś od 15 lat.- westchnęłam spuszczając głowę.
-Chcesz o tym pogadać?- spytała przyjaźnie.
-Nie. Tak. Sama nie wiem.- wzruszyłam ramionami.
-To może po pracy wpadnę do Ciebie?- zaproponowała.
-Jasne.- mruknęłam.

***

-No to koniec na dziś.- skomentowała dziewczyna.
-Na to wygląda.- uśmiechnęłam się. Pogasiłyśmy światła i wyszłyśmy ze sklepu, moja towarzyszka zamknęła go i udałyśmy się w stronę mojego domu. W połowie drogi dostałam sms'a.


Odczytałam go i zdenerwowana szybko odpisałam.


Nie czekałam nawet minuty na odpowiedź.


Odczytałam kolejnego sms'a, ale nie miałam zamiaru odpisywać.


Po krótkim czasie dostałam kolejnego. Prychnęłam pod nosem na jego treść i schowałam telefon. Jednak wiedziałam, że on napisał to na poważnie. I też doskonale wiedziałam, że mnie znajdzie. Emily ciągle przyglądała mi się uważnie.
-Coś nie tak?- odezwała się.
-Tak.- westchnęłam bezradnie.- Chyba dzisiaj sobie nie pogadamy. Muszę z kimś porozmawiać.- patrzyłam na nią przepraszająco.
-Nie ma sprawy. Rozumiem.- uśmiechnęła się.
-Na prawdę przepraszam Cię, ale tej rozmowy nie da się przełożyć.- tłumaczyłam zagubiona.
-Hej! Spokojnie.- położyła mi ręce na ramionach i potrząsnęła mną.- Ja doskonale Cię rozumiem, nie musisz przepraszać.- cały czas się uśmiechała.
-Odprowadzić Cię?- skanowałam jej twarz.
-Nie poradzę sobie.- jeszcze raz się uśmiechnęła.- To do jutra. Pa.- pożegnała się odchodząc.
-Pa!- odkrzyknęłam jej. Kiedy zniknęła w jakiejś uliczce, obok mnie zatrzymał się samochód. Szyba od mojej strony się uchyliła.
-Pisałem, że Cię znajdę.- odezwał się poważnie.- Wsiadaj.- dodał chłodnym tonem.
Wsiadłam bez słowa do samochodu, a on odjechał z piskiem opon. Po wyrazie jego twarzy nie mogłam odczytać nic, żadnej emocji. Jednak po tym jak jego ręce zaciskały się na kierownicy, mogłam stwierdzić, że się wkurzył.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Na początek chciałam was BARDZO PRZEPROSIĆ ZA TO, ŻE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE! :c
Ale jak to czasami bywa trochę ulotniła mi się wena. :/ Jednak wróciła! :D A ulotniła no tak nie całkiem, bo mam wszystko przemyślane co chcę pisać i tak dalej, ale nie chcę pisać już teraz czegoś co wolałabym zostawić na później :) I jeszcze przepraszam za krótki rozdział, bo chyba jest krótki. A jest taki gdyż chciałam go szybciej dodać :) No to tyle :) I bardzo proszę o komentarze! Motywują mnie bardzo i wywołują uśmiech! :D xx No to do następnego! :P

środa, 5 lutego 2014

~~Section Three~~

Hej xx
Na początek chcę poinformować o tym, że pojawiła się nowa osoba.
Emily.
Ona zwita w tym ff na dłużej. Z tego też powodu dodałam ją do bohaterów.

Miłego czytania. :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

"-Yhym..- przytaknęłam, odwróciłam się na pięcie i miałam już zrobić krok, ale ktoś mi w tym przeszkodził...."


A tym kimś rzecz jasna, był tajemniczy jak dla mnie chłopak.

-Chciałbym, żebyś mi doradziła.- chwycił mnie za rękę i pociągnął, w skutku czego znów stałam obok niego. Jednak trochę bliżej, co mi nie za bardzo pasowało. 
-Jak już coś, to nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na Ty.- udałam zamyślenie.
-Oh, przepraszam PROSZĘ PANI.- powiedział sarkastycznie, akcentując dwa ostatnie słowa.
-Chyba raczej nie jestem Ci potrzebna.- sztucznie się uśmiechnęłam po czym odwróciłam się i odeszłam do lady.
-Hej, mogłabyś dzisiaj zamknąć? Muszę wyjść wcześniej.- zwróciła się do mnie Emily.
-Taa.. Jasne i tak nie mam nic innego do roboty.- uśmiechnęłam się.
-Dziękuję.- przytuliła mnie.- Ja muszę właśnie już iść, pa.- założyła w pośpiechu kurtkę i wyszła. 
Ja stałam za ladą i przyglądałam się chłopakowi, który wciąż wybierał buty. Chwile jeszcze postał, ale w końcu wybrał jakieś i podszedł do lady.
-Coś jeszcze?- spytałam wkładając buty do pudełka.
-Tak.- cały czas mi się przyglądał.
-Słucham.- uniosłam brew wyczekując odpowiedzi.
-Ciebie.- jego usta wykrzywiły się w chytry uśmieszek.
-Chyba sobie kpisz, koleś.- zakpiłam. On położył na ladę banknoty. 
-Reszta dla Ciebie.- Mrugnął, zabrał torebkę z pudełkiem zawierającym buty i wyszedł.
- Aha?- powiedziałam do siebie i włożyłam pieniądze z powrotem do kasy. Nie jestem jakąś tanią laską, żeby brać kasę od nieznajomych kolesi. Wybiła 18, zamknęłam drzwi wejściowe,założyłam kurtkę a torbę zawiesiłam sobie na jednym ramieniu, pogasiłam światła i wyszłam tylnym wyjściem zamknęłam tylne drzwi, wrzuciłam klucze do torby i wyjęłam telefon. Bo akurat napisał Liam.


Odpisałam mu idąc wolno w stronę ulicy.

On również długo nie czekał z odpowiedzeniem na mój SMS.

Zdążyłam odczytać wiadomość i w momencie kiedy skończyłam, uderzyłam w kogoś.
-Ooops.- schowałam telefon do torby i spojrzałam na osobę w którą uderzyłam.
-No,no,no. To już chyba przeznaczenie.- zaśmiał się ten sam blondyn, który był w sklepie.
-Nie sądzę.- uśmiechnęłam się mega sztucznie i wyminęłam go.
-Słuchaj!- pociągnął mnie za przed ramię i przyparł do ściany budynku.- Ze mną się nie zadziera. Nie pyskuje się mi i nie sprzeciwia jasne?- kontynuował przez zaciśnięte zęby. Jednak ja zbyt dużo przeżyłam, żeby się bać teraz jakiegoś psychola, który myśli, że jest wielki. 
-Dobra rozumiem. A mówisz mi to bo?- patrzyłam na niego z grymasem. Choć przyznam może trochę się go bałam, w moim wnętrzu gdzieś krążył ten strach, niepewność.
-Bo nie podoba mi się Twoje zachowanie.- przycisnął mnie jeszcze mocniej, napierając swoim ciałem na moje.
-Okey, zrozumiałam. A teraz możesz mnie puścić?- patrzyłam w jego oczy.
-A czemu miałbym to zrobić?- jego głos złagodniał, a twarz znajdowała się coraz bliżej mojej.
-Bo muszę odebrać dziecko, ze żłobka.- skłamałam w pośpiechu. On odsunął się ode mnie i patrzył na mnie jakby co najmniej pierwszy raz człowieka na oczy widział.
-Co?- wydusił z siebie i całkowicie się ode mnie odsunął. No muszę przyznać kłamstwo mi się udało. W myślach biłam sobie brawo. Korzystając z jego osłupienia zaczęłam uciekać.
-Żartowałam!- krzyknęłam śmiejąc się, kiedy byłam już w sporej odległości. Po moich słowach jakby odżył. Zaczął mnie gonić. Nie dawałam za wygraną, ale po jakimś czasie zaczęłam nie mieć już siły dalej biec.
-Myślałaś, że uciekniesz? Hmm.. ciekawe.- zaśmiał się. Kiedy w niego uderzyłam, gdyż byłam za bardzo zajęta patrzeniem za siebie, żeby widzieć to co mam przed sobą.
-Dobra, kurwa! Gadaj czego ode mnie chcesz!- zaczęłam krzyczeć do niego.
-Oh spokojnie. Ja chcę tylko Ciebie.- przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Postaw mnie popaprańcu! Kurwa gdzie mnie zabierasz! Odwal się!- krzyczałam i uderzałam go w plecy.
-Słuchaj kochanie, lepiej przestań się stawiać i mnie bić. Bo to się nie skończy dobrze dla Ciebie.- przytrzymał moje ręce.
-Nie mów tak do mnie.- bąknęłam pod nosem. a on w tym momencie postawił mnie na ziemi. Staliśmy przed czerwonym Ferrari.
-Wsiadaj.- otworzył mi drzwi od samochodu.
-Nie.- założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Okey, tak się bawisz?- uniósł brew i wziął mnie na ręce, a później wsadził do samochodu.- Pasy też mam Ci zapiąć?- zaśmiał się.
-Nie jakoś sobie poradzę.- zakpiłam i zapięłam pas. On zatrzasnął drzwi, obszedł samochód i wsiadł na miejsce kierowcy.
-Ja mówiłem poważnie. Nie zachowuj się tak, bo to się źle skończy.- zagroził mi poważnym tonem.
-Pff..- prychnęłam odwracając od niego głowę. Nawet nie raczył mi powiedzieć jak ma na imię. Spoko. Psychopata jeden. Podczas mentalnego obrażania osoby siedzącej obok, poczułam wibracje z torebki. Szybko wyjęłam telefon.

Odczytałam i miałam właśnie odpisać, kiedy przeszkodził mi znienawidzony człowiek.
-Co ty robisz?- spojrzał na mnie. Dopiero wtedy zorientowałam się, że jeszcze nawet nie ruszyliśmy.
-Nic.- wzruszyłam ramionami i odpisałam.

Po odpisaniu schowałam telefon z powrotem do torby.
-Do kogo pisałaś?- drążył.
-Nie muszę Ci się tłumaczyć.- prychnęłam.
-Oj wkurwiasz.- zacisnął ręce na kierownicy. Odpalił samochód i ruszył z piskiem opon. Jechał strasznie szybko. Miałam wrażenie, że wskazówka z licznika zaraz wyskoczy. Wyjechał gdzieś po za miasto.
-Gdzie ty jedziesz?!- krzyknęłam spanikowana.
-Przed siebie.- rzucił chłodno.
-Kurwa ja muszę wracać ty idioto!- warknęłam.
- Powiedz z kim pisałaś.- przyśpieszył.
-Z przyjacielem.- wycedziłam a on momentalnie zaczął kręcić kierownicą. Kiedy zatrzymał, zakręciło mi się w głowie.- Kurwa.- mruknęłam i zrobiło mi się ciemno przed oczami.

***

Zaczęłam słyszeć głosy.
-Kurwa! Mówiłem Ci, żebyś się od niej trzymał z daleka!- krzyczał znany mi głos. Liam. Postanowiłam nie otwierać oczu, tylko słuchać dalej.
-Dobra. Jest cała tak? Nic jej nie jest, tak?- odezwała się druga osoba. Chłopak. Chwila. To ten chłopak, który mnie "porwał" tak jakby.
-Pierdolnij się debilu! Gdyby chciała to by sama wsiadła! Najwidoczniej nie spodobałeś się jej.- wysyczał Liam.
-To nie ja mam się jej podobać. Tylko ona mi. I nie ma tu nic do gadania. Jedna noc i dam jej spokój.- mówił ten drugi, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
-O boże! Zlituj się! Tobie już nic nie pomoże. Jesteś egoistą. Co z Tobą jest nie tak?- postanowiłam to przerwać, poruszyłam się. A oni ucichli momentalnie.
-Mer?- usłyszałam głos przy moim uchu. A po chwili ręka Liam'a pogładziła moje włosy.
-Gdzie jestem?- spytałam otwierając oczy, przetarłam je i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Uhm.. Jesteś u mnie.- westchnął.
-Co się stało? Jak się tu znalazłam?- przeniosłam wzrok na chłopaka stojącego w wejściu do pomieszczenia w którym się znajdowaliśmy.
-Zemdlałaś, więc przywiozłem Cię tu.- wzruszył ramionami z kamiennym wyrazem twarzy. Oh, serio.
-Odwieźć Cię do domu?- przyjaciel popatrzył na mnie ze zmartwieniem.
-A możemy się przejść?- poprosiłam. 
-Jasne.- wstał na równe nogi, ponieważ do tej pory kucał. Ja również wstałam i ruszyłam za nim.

***

Szliśmy już jakiś czas. Żadne z nas nie odzywało się, ale postanowiłam to przerwać.
-A więc on jest Twoim przyjacielem?- spytałam.
-Tak..- zamyślił się.- Kiedyś był inny, miły, łagodny, fajny dało się z nim zawsze dogadać. A później nie wiem co się stało.- westchnął.
-Yhym..- przytaknęłam. Widziałam, że ten temat nie jest dla niego łatwy, więc postanowiłam nie drążyć dalej. Przez ciszę, która panowała między nami zaczęłam się pogrążać w moich przemyśleniach. Co miało znaczyć "Mówiłem Ci, żebyś się od niej trzymał z daleka."? Czy jego przyjaciel o mnie wiedział? Czy miał jakieś złe zamiary wobec mnie? Nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na żadne pytanie. To było strasznie frustrujące. A najbardziej frustrowało mnie to, że nie mogłam oderwać się od tych myśli. Kiedy tylko próbowałam je czymś zająć, te pytania gdzieś krążyły, a po chwili wracały z powrotem.
-Mer?- mój towarzysz pstryknął mi przed oczami.
-Umm.. Co?- wyrwałam się od moich myśli.
-Mówiłem, że jesteśmy już na miejscu.- zaśmiał się.
-Ah.. Wybacz.- rozejrzałam się i zobaczyłam, że stoimy przed moją kamienicą.
-Spoko.- uśmiechnął się.- To pa.- przytulił mnie i odszedł. Chwile patrzyłam na oddalającą się sylwetkę i weszłam do kamienicy. Wdrapałam się po schodach, weszłam do mieszkania, zamknęłam je, szybko zdjęłam buty oraz kurtkę i przeszłam do salonu. Najpierw rzuciłam torbę, a później sama opadłam na kanapę. I kolejny raz przytłaczające myśli powróciły. Ale postanowiłam tym razem jakoś je olać. Spojrzałam na zegar 21.
-Hmm.... Może by jeszcze gdzieś wyjść poszaleć.- mruknęłam pod nosem. W końcu dawno nic nie brałam. A czuję, że teraz właśnie tego potrzebuję. Zdjęłam sweter i rzuciłam go gdzieś na podłogę. Z torby wyjęłam portfel, a z niego kilka banknotów. Które schowałam do stanika. W rękę wzięłam telefon i klucze od mieszkania. Poszłam  do holu, tam założyłam buty i kurtkę, do której kieszeni schowałam telefon. Wyszłam z mieszkania, zamknęłam je a klucze schowałam również do kieszeni kurtki. Opuściłam kamienicę i ruszyłam do mojego ulubionego clubu. Dosyć szybko tam dotarłam. Weszłam do środka i od razu udałam się w stronę ciemnego korytarza, który prowadził do łazienek. Szłam długim korytarzem z nadzieją, że będzie on tu.
-No proszę kogo tu widzę.- usłyszałam za sobą.
-Szukam Cię.- odwróciłam się w stronę głosu.
-Czego potrzebujesz Me?- ustałam na przeciwko chłopaka.
-Matt dobrze wiesz co zawsze biorę.- wkurzyłam się, bo w tym momencie na prawdę zaczął rządzić mną głód.
-Oj spokojnie. Czyli koka?- drażnił mnie.
-Tak kurwa! Tak tyle co zawsze! Masz kasę i dawaj kurwa to!- wybuchłam, wyjęłam ze stanika banknot i zabrałam małą torebeczkę z białym proszkiem. Szybko skierowałam się do toalet. Weszłam do damskiej i zamknęłam się. Usiadłam na podłogę wyjęłam dwa banknoty na jeden wysypałam biały proszek, drugi odłożyłam. Wyjęłam z kieszeni kurtki telefon i zdjęłam z niego klapkę tylną i podzieliłam proszek na dwie kreski. Wzięłam odłożony banknot, zwinęłam go w rurkę i wciągnęłam najpierw jedną kreskę, a później drugą. Po chwili poczułam ulgę, euforia mną zawładnęła, poczułam zwiększającą się energię. Przeszyły mnie delikatne dreszcze,a ogromny uśmiech wystąpił na mojej twarzy. Podniosłam banknoty, schowałam je ponownie do stanika, wstałam założyłam klapkę na telefon i po chwili go również schowałam. Otworzyłam drzwi i wyszłam, przeszłam zadowolona przez długi korytarz. Podeszłam do baru i zamówiłam sobie kolejkę wódki. Kiedy dostałam kieliszek od razu go wyzerowałam. Zdjęłam kurtkę, gdy zrobiło mi się gorąco, wyjęłam z kieszeni telefon i schowałam go do stanika po czym rzuciłam kurtką w barmana.
-Pilnuj jej, wrócę po nią.- posłałam mu buziaka w powietrzu. Weszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Gdzieś w tłumie mignęła mi znajoma twarz, poszłam w tamtym kierunku i wtedy zobaczyłam Emily. Byłam naćpana, więc nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji.
-Hej! Emi!- krzyknęłam w jej kierunku....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

No i jak? :D Na prawdę miło by mi było, gdyby pod rozdziałem było przynajmniej te 16 komentarzy, bo tyle osób informuję. :) Na prawdę bym się ucieszyła, gdyby było przynajmniej te 16 komentarzy. Proszę tylko o tyle. Bo ja się staram jak mogę, żeby nie zwalić sprawy i wyjść po za granice typowego ff.